niedziela, 27 lutego 2011

Czekoladowy Weekend - Podsumowanie


Jest podsumowanie Czekoladowego Weekendu u Atiny :D Dodaję to tutaj automatycznie, tak dla siebie, abym miała wszystkie podsumowania akcji w których brałam udział jako linki w moim blogu. W ten sposób mi się nie pogubią. Taki zbiór przepisów w jednym miejscu to skarb :D

Chopin Nokturna Op. 27 No.2

piątek, 25 lutego 2011

Zen i filozofia blogowania, albo co..


Bardzo lubię gotować, pisać po Polsku, mieć prawdziwe rozmowy z ciekawymi ludźmi, edytować, tworzyć, być kreatywna, mieć własne miejsce wirtualne wszystko jedno gdzie życie przenosi. Lubię blogowanie po Polsku, coraz bardziej lubię, ale... zaczęło się wszystko: A. z powodu męża, B. z powodu męża, C. z powodu męża, D. itd...

Każdy blog ma pomysł który go rozpoczął, czasem to banalne stwierdzenie "wszyscy mają to ja też spróbuję". Czasem wielki plan na podbój pół wszechświata. Czasem zwariowana zabawa. Czasem pomysł na biznes. W moim przypadku początek wszystkiego to popularność i sława mojego męża :/ Ale nie taka popularność jak myślicie, ani nie zarabia wiele, ani nie jest gwiazdorem, jest jedynie popularny w swojej branży, i znany ekspertom tematów którymi się zajmuje. Ale to jest wystarczające na ciągłe dawanie wywiadów w radiu i telewizji kraju z którego pochodzi (daleko od Polski), lataniu po Europie w tą i z powrotem, i przede wszystkim ciągłego bycia otoczonym chmurą zachwyconych fanów. Z których to fanów wiele jest rodzaju żeńskiego, mniej lub bardziej młodszych, mądrzejszych, popularniejszych i piękniejszych ode mnie :/ Ja jestem tyko człowiekiem i normalną kobietą...


Dlatego też na mój blog tak chucham i tak się nim zajmuję. Ale jest to trochę męczące :/ Może to właśnie dziś jest następny krok dla mnie, aby zauważyć coś co niszczy radość w moim życiu. Od kiedy piszę ten blog po Polsku, coraz bardziej i bardziej mi się to podoba, i coraz bardziej mam dość wymuszonych, niewidzialnych "regulaminów". Marzę o spokojnym życiu z moim mężem. Marzę o zdrowiu, ciepłym domu, dzieciach, prawdziwej przyjaźni, prawdziwym byciu człowiekiem. Ten blog mnie zmienia i ratuje...

Nie mam planów, ale może je znajdę jak będę tu dalej pisać. I być sobą, przede wszystkim. Co mi pomoże udawanie kogoś kim nie jestem? Bycie sobą nie jest popularne, i nigdy nie "dogonię" młodziutkich prezenterek TV które spotyka mąż. Tyle tylko, w życiu wszyscy jesteśmy wolni. I jeśli mnie ktoś by nie cenił za to czym jestem było by to absurdalne, prawda? W tym roku dziesięciolecie naszego małżeństwa. Inni pewnie po 10-u latach mają własny dom, siedmioro dzieci i przysłowiowego mercedesa w garażu. A my? Chaos i zwariowane pomysły. Bardzo kocham męża i bardzo podziwiam jego sukcesy w pracy. Ale nie chcę być "żoną kogoś", chcę być sobą i tylko sobą.
[obrazy, Jan Vermeer, Claude Monet, są z wikimedii: 1, 2]

czwartek, 24 lutego 2011

Co zrobić jak życie jest :p :/?


Ostatnie 3 dni były ciężkie. Jak zwykle, koniec miesiąca, mąż na drugim końcu Europy, a ja.. Wolę o tym nie pisać, bo własnego bloga mi się odechce :p Czasem myślę że bez internetu to bym w ogóle nie istniała, to jak oddech świeżym powietrzem, i normalny swobodny kontakt międzyludzki :)

Zwłaszcza komentarze i odwiedziny w blogu i rozmowy to jakby słoneczko świeciło :) Dziś znowu akcja, dostałam zaproszenie od Mamy Polki (po angielsku) z blogu Polish Mama on the Prairie, ona jak widać stara się mnie rozchmurzać, i to mimo że sama właśnie męczy się z zapaleniem ucha :/

Przetłumaczyłam akcję na język polski, i ułatwiłam regulamin, bo w końcu blogowanie ma być rozrywką a nie obowiązkiem :) Mówiąc krótko: zabawa polega na tym aby opisać "5 rzeczy które lubię". Aby rozchmurzyć się trochę :) I starać się pisać o rzeczach które by nie miały nic wspólnego z internetem, blogowaniem, komputerem/laptopem, telefonem komórkowym itp.


1. Zaczynam od czegoś co nie jest "rzeczą", ale nie mogę poradzić bo lubię najbardziej: przytulać się do męża ;-) (jeśli jest, bo zwykle go nie ma...)

2. Zauważać jak nawet "najgorsi" ludzie się zmieniają i że to na tym polega magia życia :) Każdy z nas ma "najgorsze" punkty albo cechy schowane w duszy, a przecież żyjemy po to aby się zmieniać na lepsze a nie na gorsze...

3. Zwierzęta i przyroda. Zwłaszcza morze, jak jestem nad morzem to jak tylko usłyszę szum wody zaczynam biegnąć i lecieć, jakbym wracała do czegoś co jest częścią mojej duszy

4. Muzyka oczywiście. Słuchać muzyki którą się naprawdę lubi, a nie takiej o której inni twierdzą że należy ją lubić, to jest prawdziwa magia pomagająca nawet na najgorsze zmęczenie :) (piosenka na górze wpisu to "Johnny B.Goode", śpiewa Chuck Berry w roku 1958 :D)

5. Kuchnia, moje refugium :) Pichcenie, gotowanie, eksperymentowanie. Szczęście jak szczególnie trudny i "niemożliwy" przepis się uda, zachwyt jak własne danie smakuje lepiej niż jakiekolwiek inne. Kuchnia to jak serce domu, i czuję się jak człowiek, nawet jak męża nie ma blisko mnie. Myślę o tym co on by chętnie zjadł i od razu mi się humor polepsza :)

Na koniec pukam lekko w drzwiczki pięciu innych blogów, i pytam czy mają ochotę na tę zabawę (u mnie jak zwykle nie ma przymusu), alfabetycznie i bez preferencji: Bea w Kuchni, Kuchnia Wegetariańska, Łasuch w Kuchni, Marynarka - czyli sceny z życia żony marynarza i Trochę inna cukiernia.
[zdjęcie jest z flickr creative commons, autorką jest esther**]
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...