piątek, 29 lipca 2011
Magia prawdziwych bajek
Najnowsza bajka Studia Ghibli, Karigurashi no Arietti, reżyserem jest jak prawie zawsze Hayao Miyazaki. Według mnie te filmy nie mają żadnego porównania na całym świecie. Jeszcze nie ma polskiego tłumaczenia, ale mam nadzieję że to długo nie potrwa, ponieważ jest to najwyższa klasa animacji dla dzieci (i nie tylko) jaka w ogóle istnieje. Disney w porównaniu ze Studiem Ghibli to jak przedszkole w porównaniu z uniwersytetem. Możliwe że przedszkole jest bogate i dumne z siebie, a uniwersytet "na drugim końcu świata", ale różnica w jakości jest taka jaka jest. Troszeczkę więcej o tym filmie (po polsku) tutaj, a po angielsku np. w gazecie Guardian.
środa, 27 lipca 2011
Letnie obiady
Co wy właściwie jecie w upały? Albo nawet "tylko" gorące dni? Macie apetyt na cokolwiek gotowanego, a jeśli już to czy to w końcu podajecie chłodzone? Ja zawsze mam wrażenie że może przesadzam z ciągłym chłodzeniem wszystkiego. Ale z drugiej strony nie mogę sobie przypomnieć takiego czasu kiedy gorące dania by mi w lecie smakowały. Jeśli wieczór był bardzo chłodny, jak byłam na wakacjach gdzieś w lesie albo nad wodą, to rozumiem. Ale tak w mieście w lecie jakoś zawsze jest gorąco, a jak się człowiek trochę ochłodzi w parku czy przy fontannie, to powrót do domu jest jak droga przez pustynię.
Dlatego letnie "żywienie" polega u mnie głównie z lodów, chłodzonych napojów i owoców. Aby było choć trochę bardziej treściwie i zdrowo jem chłodniki i sałatki, do tego razowy chlebek. A na deser znowu lody owocowe albo owoce :) Albo musujące wino jabłeczne (mam na myśli francuski cidre)
Najprostszy chłodnik (dla 2 osób na letni obiad)
- 1 litr jogurtu sojowego, owczego, koziego itp
- szczypiorek, pietruszka, inne ulubione świeże zioła
- rzodkiewka, kalarepka, kalafior, ogórek, brokuł, kapusta (co akurat mamy, i pasuje do białego chłodnika)
- cebulka (opcjonalnie, ja uwielbiam ale nie każdy lubi)
- czosnek starty lup w proszku (u mnie łyżkami :)
- szczypta tymianku, bazylii, oregano/lebiodki (co lubimy)
- sól morska, czarny pieprz
- 1-2 łyżki oliwy, pasuje też mieszanka oliwy i oleju lnianego
- łyżka naturalnego octu jabłkowego* (opcjonalnie)
Siekamy zioła, cebulkę na drobną kostkę, warzywa na kostkę, plasterki lub paseczki. Roztrzepujemy jogurt widelcem, i przyprawiamy czosnkiem, ziołami, przyprawami, solą, oliwą i octem. Dodajemy posiekane cebulki i wszystkie inne warzywa. Posypujemy jeszcze większą ilością świeżych ziół. Podajemy natychmiast, najlepiej z grillowanym chlebem razowym :) Można też z ziemniaczkami w środku, ale to znowu by wymagało gotowania...
* naturalny ocet jabłkowy jest bardzo dobry dla zdrowia, ma właściwości bakteriobójcze i detoksykujące, i zbawienne dla osłabionego (upałem) organizmu, po za tym ma orzeźwiający smak - ale można pominąć jak się nie ma lub nie chce, same jogurty są cudem zdrowia
[zdjęcie jogurtu jest z flickr creative commons, autorem jest Waleed Alzuhair]
piątek, 22 lipca 2011
Wynalazek nowego życia?
Czasem mam wrażenie że życie polega na tym: "Cokolwiek człowiek zrobi albo wymyśli, i jakkolwiek też się stara, to i tak w końcu wszystko będzie źle i wszyscy będą narzekać" :o) Nie jest to prawda a jednak się zgadza, czyli następny paradoks, w tym chaosie którego wielu uważa za "wszystko jest proste, tylko ty to komplikujesz bez przerwy". Osoby uważające "prawdę istnienia" za coś w rodzaju płaskiej deski zawsze wydawały mi się mocno podejrzane. Przykładem byłaby wiara w to że "lody są zawsze waniliowe, czasem czekoladowe a czasem truskawkowe - to wszystko co jest". A kto widział fatamorganę jest winny i niewiarygodny :o)
Moje "życie" często wydaje mi się być absurdalną konstrukcją, wynalazkiem jakiegoś kompletnie zwariowanego mózgu. I aby żyć dalej muszę wynajdować coraz bardziej zwariowane i dziwaczne aparaty... Ale w końcu zauważyłam jedną rzecz - kto ma więcej znajomości życia, ten kto widzi 0,05% czy ten kto widzi 99%, mimo że prawie wariuje od nadmiaru paradoksalnych informacji?
Przepis na człowiecze życie
- duża sztuka serca
- 2 funty zdrowego rozsądku
- szklanka humoru
- szczypta ironii
- szczypta goryczy rzeczywistości
(następnym razem przepis na rewelacyjny płyn o nazwie "płyn rewelacyjny")
[obrazek jest z wikimedii]
wtorek, 12 lipca 2011
Nareszcie nowy "wpis"...
Rety, ale mnie ubiło :/ To jest pół wpisu które miało być opublikowane 12.czerwca, jak doskonale mi Blogger to przypomina. Jestem ledwo żywa od tego czasu, w międzyczasie trochę się zdrowie poprawiło, a potem nagle gwałtownie padło zupełnie. Nie daję już nigdy więcej żadnych prognoz :/ To nie jest choroba tylko tonący statek z 50-cioma dziurami... Ale przynajmniej nadal będę każdemu kto w to nie wierzy powtarzać "zacznij jak najwcześniej z wege żywieniem, bo jak zaczniesz za późno to dosłownie może być za późno"
Na pocieszenie za brak wpisów i przepisów (i to nawet nie wiem kiedy i jak będę znowu coś pisać, raczej sporadycznie jak teraz), mam dla was letnią tapetę do komputera (zdjęcie powyżej). Udała się przypadkiem dość ładna fotografia nieba o wschodzie słońca, około miesiąc temu. Wysokiej jakości wersje można pobrać tutaj: 600x800px, 1024x768px, 1600x1200px.
Nie poddaję się, ale prognoz więcej nie będzie. Opisywania symptomów i dramatów oczywiście też nie dodaję. Cieszę się jeśli mogę blogi odwiedzać, czasem nawet na to mi sił nie starcza. Jak na razie "zajmuję" się czytaniem najróżniejszych książek, które zawsze chciałam przeczytać, a nigdy nie miałam czasu. Lub ulubionych których nie czytałam od pół tysiąca lat...
Subskrybuj:
Posty (Atom)