Pokazywanie postów oznaczonych etykietą akcje kuchenne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą akcje kuchenne. Pokaż wszystkie posty

piątek, 18 kwietnia 2014

Wesołych {wegańskich} Świąt Wielkanocnych :)


Życzę wszystkim wesołych i spokojnych Świąt Wielkanocnych :) Jeśli jeszcze szukacie inspiracji na dania wegańskie pasujące na Wielkanoc, to zajrzyjcie do akcji "Wegańska Wielkanoc" lub do kolekcji na Vegespocie: "Tofurniki", "Wegański majonez", "Tofucznice" i "Wegańskie ciasta" (ta kolekcja pochodzi z wegańskiej akcji "Ciasto w Miasto").

Przypominam że akcja "Wegańska Wielkanoc" trwa do 30.Kwietnia, więc nadal można wziąć udział. Od przyszłego roku akcją zajmie się Marta z bloga "Szpinakowa Wróżka", jest bardzo zaangażowania i odpowiedzialna (czyli nie porzuci bloga z dnia na dzień albo nie znudzi jej się nagle weganizm itp), jej blog jest świetny i aktywny, więc o wiele lepiej niż ja nadaje się do opieki nad tą ważną dla wszystkich wegan akcją. Moja ciężka choroba niestety pogarsza się od stresu i w tym roku znowu mam problemy z tego powodu, dlatego jeszcze raz bardzo dziękuję za szybką pomoc i ofertę przejęcia :) Oficjalne przekazanie akcji opublikuję jeszcze raz pod koniec miesiąca, ale tylko po to aby zauważył to każdy zainteresowany tym tematem.

Jestem prawdopodobnie nieco przesadnie zatroskana takimi sprawami, ale myślę że ta akcja pomaga wszystkim początkującym w kuchni wegańskiej, a poza tym dałabym górę złota każdemu kto by mi dał dostęp do takich wyjaśniających podstawy akcji kiedyś w młodości, gdy walczyłam samotnie z dyskryminacją i niewiedzą. Niektórych młodych wegan właśnie w Święta zaginają, przy stole zawalonym jedynie górą jedzenia odzwierzęcego sytuacja staje się nagle szczególnie represyjna, i każde dobre świąteczne danie wegańskie jest jak koło ratunkowe, albo stopa wstawiona w ledwo otwarte drzwi, które inni chcą właśnie wam zatrzasnąć przed nosem. Rodzina zniszczyła mi próby przejścia na żywienie roślinne jako nastolatka "z powodu zdrowia" - i dzięki temu jestem dziś nieuleczalnie chora, przeszłam na zdrowe żywienie jak już na reperowanie niektórych szkód było za późno...

Pamiętajcie, podczas ważnych uroczystości wegan najczęściej sie dyskryminuje, nawet osoby zwykle uprzejme i pomocne nagle "zapominają" o waszych potrzebach. Dobrze jest zawsze przynieść ze sobą co najmniej jedno sprawdzone wegańskie ciasto lub pieczeń, jak o was nie zapomną to będzie więcej dobrych rzeczy, a jak "zapomną" to pokażecie że nie jesteście "głupią bidulką", tylko dobrym człowiekiem który z wszystkim sobie poradzi. Odpowiedzialność, samodzielność, uprzejmość mimo chamstwa, oraz humor, to najlepsze sposoby przeciw dyskryminacji :)

[Zdjęcie jest z Wikipedii]
Posted via Blogaway

niedziela, 13 kwietnia 2014

Wegańskie dania jajeczne


Poniżej podaję dwa przepisy na klasyczne wegańskie dania 'jajeczne', w sam raz na Wielkanoc. Mimo że to taka klasyka, to tych przepisów jeszcze w blogu nie miałam. Wypracowałam własny przepis na "jajecznicę po wegańsku", bo po pierwsze było mi brak smaku jajecznicy (a przeszłam na weganizm z powodu zdrowia a nie z powodu nielubienia jajek), a po drugie niewegański mąż też miał być zachęcony do spróbowania. Dlatego smak jest szczególnie jajecznicowy i bardzo nieegzotyczny. Inne, prawdopodobnie ciekawsze i/lub zdrowsze wariacje, można znaleźć np. na Vegespocie :)



Jajecznica po wegańsku {tofucznica}

Składniki:
* 400g tofu (kupuję dwie standardowe kostki, białe i smaczne)
* 1-2 cebule (ja bardziej lubię białe bo to swojsko, ale czerwone też dobre)
* 1 czerwona papryka (opcjonalnie, ale bardziej kolorowo)
* cebulka dymka albo szczypiorek albo inna zielenina (można i mrożone zioła jak nic innego nie ma)
* 2-3 łyżki stołowe płatków drożdżowych (można dostać w sklepach ekologicznych w całej Polsce) *
* szczypta (brązowego) cukru
* dwie łyżki oliwy lub innego dobrego oleju do smażenia
* chlust oleju lnianego
* chlust mleka roślinnego lub śmietanki wegańskiej
* 1-2 łyżeczki czosnku w proszku (uwaga, to nieopcjonalny "tajemniczy składnik") **
* świeżo zmielony pieprz i gruba sól naturalna
 chlust = coś między jedną łyżeczką a dwiema łyżkami stołowymi, według gustu

Siekamy cebulę, paprykę i zielone cebulki/szczypiorek, odstawiamy na bok w osobnych miseczkach. Kroimy tofu dość grubo i rozgniatamy widelcem w misce (można też rękami, chodzi o to by wygląd był dobry i naturalny). Przyprawiamy świeżo zmielonym pieprzem, grubą solą i czosnkiem w proszku (uwaga aby nie dodać zbyt wiele soli, można zawsze dosolić później na talerzu). Dodajemy płatki drożdżowe, chlust mleka roślinnego lub śmietanki wegańskiej, i chlust oleju lnianego (bo daje złocistożółty kolor, pyszny smak i zbawienne dla zdrowia kwaski omega-3). Dokładnie mieszamy, najlepiej drewnianą łyżką lub rękami, aby się więcej nie rozdrabniało. Podgrzewany dwie łyżki oliwy na patelni, aż zacznie syczeć po wkropleniu nieco wody. Podsmażamy cebulę aż będzie szkliwa, dodajemy nieco cukru i soli, mieszamy. Teraz można dodać posiekaną paprykę, albo jak nie mamy od razu dodać tofucznicę. Zmniejszamy ogień i smażymy do ulubionej konsystencji, mieszając aby zapobiec przypalaniu. Pod koniec można opcjonalnie dolać dodatkowy chlust śmietanki wegańskiej (aby jajecznica wyglądała jeszcze bardziej jajecznicowo :o). Przyprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i grubą solą, mieszamy z zieloną cebulką, szczypiorkiem lub inną zielenią, i podajemy dopóki ciepłe. Jeśli ostygnie i pozostaną resztki to proponuję z tego zrobić sałatkę jajeczną do kanapek (przepis poniżej)



Wegańska sałatka jajeczna na kanapki

Składniki:
* gotowa (nie przesolona) jajecznica po wegańsku
--------------- ALBO --------------
* 400g tofu dobrej jakości (czyli biały i smaczny)
* 1-2 cebule (białe lub czerwone)
* cebulka dymka albo szczypiorek albo inna zielenina
* 2-3 łyżki stołowe płatków drożdżowych (można dostać w sklepach ekologicznych w całej Polsce) *
* szczypta (brązowego) cukru
* dwie łyżki oliwy lub innego dobrego oleju do smażenia
* chlust oleju lnianego
* chlust mleka roślinnego lub śmietanki wegańskiej
* 1-2 łyżeczki czosnku w proszku (uwaga, to nieopcjonalny "tajemniczy składnik") **
* świeżo zmielony pieprz i gruba sól naturalna
----------------------------------------
* 2-3 łyżki wegańskiego majonezu
* łagodna musztarda do smaku

Przygotowujemy wegańską jajecznicę, uważając przy tym aby jej nie za bardzo solić. Jeśli robimy ją świeżo tylko do sałatki to pomijamy paprykę, i dodajemy więcej zielonej cebulki/szczypiorku, a mniej soli. Przyprawiamy majonezem wegańskim i drobinką łagodnej musztardy, dokładnie mieszając. Ewentualnie dodajemy nieco wiecej świeżo mielonego pieprzu i grubej soli, albo i szczyptę cukru. Sałatka lubi sie "przegryźć" przez parę godzin w lodówce, trzyma się jedynie w lodówce około 2-3 dni. Świetnie pasuje na kanapki nie tylko na Wielkanoc :)


* Płatki drożdżowe powodują pół płynną jajeczną konsystencję i jajeczny kolor (po usmażeniu tofucznica robi się delikatnie jajeczno żółta - w przeciwieństwie do kurkumy, która może powodować kolor żółto-neonowy i zbyt jaskrawy). A poza tym są bardzo zdrowe, to jedno z najlepszych źródeł większości rodzajów witaminy B

** Dlaczego do wegańskich dań jajecznych dodaję czosnek w proszku? Są weganie którym smak jajek jest obcy lub ich specjalnie nie interesuje, więc nie dodają. Inni weganie ratują smak "czarną solą" (tzw. "Kala Namak") z Indii, co nie jest złym wyjściem jeśli mamy dostęp do tego egzotycznego produktu. Ale tajemnicą smaku jajecznego i owej jajecznej soli jest naturalna siarka, którą możemy tanio, łatwo i zdrowo uzyskać dodając czosnek w proszku. Oczywiście można dodać więcej cebuli lub świeży czosnek, ale ja po prostu chciałam sam smak jajeczny bez bardzo cebulowego lub czosnkowego smaku (czosnek w proszku jest bardzo łagodny, zwłaszcza jeśli stoi zawsze w kuchni w cieple i w świetle, tak jak u mnie) Przy tej okazji bardzo dziękuję mojej nauczycielce chemii i nauczycielce biologii, które już w szkole podstawowej tyle mnie nauczyły, że aż do dziś z tego mam korzyści :)

Wegańska Wielkanoc 2014

Posted via Blogaway

sobota, 15 marca 2014

Wegańska Wielkanoc 2014



Mimo pewnych problemów technicznych i prywatnych (pobyt w szpitalu po wypadku, zepsuty komputer itd) niezmiennie opiekuję się akcją Wegańska Wielkanoc. Do Wielkanocy pozostały tylko cztery tygodnie, a czas to jak wiadomo luksus. Zapraszam do udziału, wszystkie wegańskie Wielkanocne przepisy są ok, a blog uczestniczący nie musi być koniecznie wegański :)

Regulamin jest prosty: Akceptowane są wszystkie przepisy które nadają się na Wielkanoc i jednocześnie są wegańskie - czyli bez jajek, bez nabiału i bez miodu (i logicznie bez mięsa, ryb, żelatyny, smalcu i innych dodatków pochodzenia zwierzęcego). Ja sama jem miód, ale wielu wegan z niego rezygnuje, dlatego proszę o przepisy bez miodu (lub jedynie z miodem jako alternatywa dodatkowa).

Miody wegańskie (czyli sztuczne miody na podstawie syropu z cukru, co można przeczytać na etykiecie z tyłu słoika) lub syrop z agawy, klonowy itp są oczywiście dozwolone :)

Aby dołączyć do akcji należy zarejestrować się na Vegespot, wybrać przepisy do akcji, i będą dodane automatycznie :) Akcja zaczyna się 18.Marca 2014 i trwa do 30.Kwietnia 2014.

Poniżej znowu alternatywne banerki do wyboru, dla każdego coś dobrego (mam nadzieję :o) Wystarczy skopiować kod obok banerka i wstawić go do wersji HTML swojego posta :) W tym roku proszę o dodanie banerka, skoro jest tak wiele do wyboru chyba dla każdego coś się znajdzie :)

Wegańska Wielkanoc 2014  

Wegańska Wielkanoc 2014  

Wegańska Wielkanoc 2014  

Wegańska Wielkanoc 2014  

Wegańska Wielkanoc 2014  
[zdjęcia w banerkach są z flickr creative commons, 12345]

niedziela, 12 maja 2013

† *~ Grecka Wielkanoc ~* †



Dziś chciałam opisać (mniej więcej) co jemy w Grecką Wielkanoc. Przy czym muszę dodać że czy Wielkanoc czy nie, i tak często prawie nic nie mogę jeść, i tylko owoce są daniem po które zawsze sięgam (tak wygląda życie jak się za późno przejdzie na weganizm...) Najpierw po prostu napiszę jakie dania się podaje, przy czym zaznaczę które są wegetariańskie/wegańskie. A poniżej podam przepis na coś smacznego z Greckiej kuchni Wielkanocnej, oczywiście po wegańsku :)



Główne Greckie dania Wielkanocne, takie z rodzaju "zawsze ale to zawsze", to (dania które są wege lub można przerobić na wege zaznaczyłam na zielono):

1. Tsoureki (τσουρέκι), słodkie pulchne ciasto Wielkanocne (zdjęcie powyżej). Zwykle jest udekorowane jajkami malowanymi na czerwono, ale jak widać można udekorować i migdałami :)

2. Masa jajek farbowanych na czerwony kolor (bo to podobno przynosi szczęście... ale zapewne nie biednym kurom które owe masy jajek muszą znieść :P)

3. Jagnię pieczone, często na wolnym ogniu (jak można sobie wyobrazić danie stanowczo nie-wegetariańskie i nie-wegańskie)

4. Zupa Mageiritsa (μαγειρίτσα), robiona z resztek owego pieczonego biedaka powyżej, czyli dosłownie z kopyt, ogonów i resztek. Tradycyjnie można też przygotować zupę Avgolemono (αυγολέμονο), cytrynowo-jajeczną z ryżem, która przynajmniej zadowoli wegetarian (o ile nie zawiera rosołu z kury...)



Inne dania są zmiennie popularne w różnych okolicach Grecji. Ważne jest przede wszystkim aby wszystkiego było obficie, bo Wielkanoc to największe święto w roku, i zjeżdża się wtedy cała bliższa i dalsza rodzina, i kto wie kto jeszcze, jak to u Greków bywa :)

Więc podaję ogólnie to co akurat poznałam/polubiłam (bez gwarancji że to akurat je się i w innych częściach Grecji):

1. Mezedes (μεζέδες), czyli przystawki: oczywiście najróżniejsze oliwki, Greckie sery, Dolmades (ντολμάδες) - zdjęcie i przepis poniżej (bo uwielbiam), oczywiście masa dojrzałych Greckich warzyw (Greckie pomidory ponoć są najlepsze na świecie),  Melitzanes yiahni (μελιτζάνες γιαχνί) - pieczone bakłażany z pomidorami, Manitaria (μανιτάρια) - grzybki marynowane, sosy - Tzatziki (τζατζίκι), Hummus (χούμους), Melitzanosalata (μελιτζανοσαλάτα) i Tyrokayteri (τυροκαυτερή), oraz chrupki Grecki chlebek i pita

2. Dania główne (oprócz owego pieczonego jagnięcia i zup): Spanakopita (σπανακόπιτα) i/lub Tyropita (τυρόπιτα) - słynne Greckie zapiekanki, Kotopulo lemonato (κοτόπουλο λεμονάτο) czyli grillowany kurczak cytrynowy,  Patates me skortho (πατάτες με σκόρδο) - ziemniaki pieczone z czosnkiem i cytryną, Maroulosalata (μαρουλοσαλάτα) - pyszna, całkowicie zielona sałatka, i oczywiście znowu świeży chrupki Grecki chleb

3. Desery (poza ciastem Tsoureki): Baklavas (μπακλαβάς) - słynne słodkości jak z bajki (na zdjęciu powyżej), Galaktoboureko (γαλακτομπούρεκο) - ciasto z nadzieniem kremowo-mlecznym, Koulourakia (κουλουράκια) - ciasteczka maślane, Glika koutaliou (γλυκα κουταλιού) - pyszne cudeńko pomiędzy konfiturą a kandyzowanymi owocami, i oczywiście masa świeżych dojrzałych owoców (melony, arbuzy, winogrona, mandarynki, ananasy...)

4. Napoje: zimna woda źródlana lub mineralna (bardzo ceniona w upalnej Grecji), soki i lemoniada dla dzieci, Grecka kawa, piwo, różne wina, no i mocniejsze Ouzo, Tsipouro (τσίπουρο) albo Raki



Dolmades (ντολμάδες) - Greckie mini krokiety/gołąbki w liściach wina
Wychodzi 30 małych krokietów
(uwaga, pracochłonne, ale można przygotować wcześniej i trzymać w lodówce)

Składniki:
* 40 liści wina (ze słoika lub z puszki) - radzę kupić co najmniej 2 razy więcej
* 100g ryżu
* 1-2 średnie cebule
* 2-4 ząbki czosnku (ja lubię więcej, ale to nie dla każdego)
* 3 łyżki stołowe orzechów piniowych
* 3 łyżki stołowe rodzynek (opcjonalnie, wtedy dodać podwójną ilość orzeszków)
* 4 łyżki stołowe posiekanej cebuli dymki
* 4 łyżki stołowe posiekanych ziół (pietruszka, koperek)
* 2 łyżki stołowe mięty (opcjonalnie)
* oliwa (Grecka)
* sól morska i świeżo zmielony pieprz
* sok z 1-2 cytryn
* opcjonalnie liście kapusty (do podłożenia pod krokiety w garnku, aby się nie przypaliły - jakby nie starczyło liści wina)

Zagotowujemy garnek wody, dodajemy sok z połowy cytryny. Wyłączamy kuchenkę, i wkładamy rozwinięte (ale niekoniecznie rozdzielone) liście do wody na około 3 minuty. Wyjmujemy, zalewamy w misce zimną wodą, i jak ostygną dokładnie odlewamy wodę, i dzielimy na pojedyncze liście. Zwykle górne i dolne liście ze słoika są podarte, i te właśnie odkłada się na bok i używa do podkładania pod krokiety podczas duszenia (ja zwykle używam dodatkowo liści kapusty).

Podgrzewamy nieco oliwy (2-3 łyżki stołowe) w patelni i podsmażamy posiekaną cebulkę, dodajemy ryż, i podsmażamy lekko, mieszając drewnianą łyżką. Dodajemy przetarty/posiekany czosnek, orzeszki piniowe, rodzynki i 300ml wody (duży kubek). Przykrywamy patelnię, i dusimy wszystko aż ryż będzie miękki, i wsiąknie całą wodę (około 10minut). Dodajemy posiekane zioła i cebulkę dymkę. Odstawiamy na bok, i przyprawiamy pieprzem, solą i 2 łyżkami stołowymi oliwy.

Do dużego garnka z grubym spodem wlewamy 4 łyżki stołowe oliwy, i 4 łyżki stołowe wody. Wykładamy garnek (podartymi) liśćmi wina i/lub liśćmi kapusty.

Przygotowujemy krokiety: odcinamy ogonek, wkładamy w środek około jednej małej łyżeczki nadzienia, i zawijamy krokiet w ten sposób (klik). Powinny być porządne, dobrze się trzymać i nie rozpadać. Ostrożnie wkładamy krokiety do garnka stroną bardziej otwartą w dół, i układamy je w kółko obok siebie, a potem jedne na drugich, ale nie więcej niż 4 warstwy. Z góry przykrywamy liśćmi wina i/lub kapusty, zalewamy jednym kubkiem wody (300ml), kładziemy na wszystko talerz aby krokiety przytrzymać w miejscu, i włączamy kuchenkę aż się woda lekko podgotuje. Polewamy krokiety sokiem z drugiej połowy cytryny, i dusimy na małym ogniu około 1-2 godziny, aż krokiety będą miękkie a ryż gotowy do jedzenia.

Podawać można na ciepło i na zimno. To jest oryginalny i bardzo klasyczny przepis, i jak widać zupełnie wegański. Bardzo polecam, bo są pyszne :)

Wegańska Wielkanoc

[Zdjęcia są z Flickr Creative Commons: 1, 2, 3, 4]

piątek, 29 marca 2013

Banerki do akcji "Wegańska Wielkanoc" :)



W tym roku nieoczekiwanie przyszło mi przejąć opiekę nad akcją "Wegańska Wielkanoc". Po dyskusji na Vegespocie okazało się że akcja jest osierocona, i grozi jej całkowity brak w tym roku, dlatego taki szybki wrzut tuż przed rozpoczęciem Wielkanocy :o) Zapraszam do udziału, wszystkie wegańskie Wielkanocne przepisy są ok, a blog uczestniczący nie musi być koniecznie wegański :)

Regulamin jest prosty: Akceptowane są wszystkie przepisy które nadają się na Wielkanoc i jednocześnie są wegańskie - czyli bez jajek, bez nabiału i bez miodu (i logicznie bez mięsa, ryb, żelatyny, smalcu i innych dodatków pochodzenia zwierzęcego). Ja sama jem miód, ale wielu wegan z niego rezygnuje, dlatego proszę o przepisy bez miodu (lub jedynie z miodem jako alternatywa dodatkowa). Miody wegańskie (czyli sztuczne miody na podstawie syropu z cukru, co można przeczytać na etykiecie z tyłu słoika) lub syrop z agawy, klonowy itp są oczywiście dozwolone :)

Aby dołączyć do akcji należy zarejestrować się na Vegespot, wybrać przepisy do akcji, i będą dodane automatycznie :) Ponieważ tak późno się zaczęła, akcja trwa aż do połowy kwietnia, czyli do 14.04.2013 --> UWAGA: Z powodu wegan obchodzących Prawosławną Wielkanoc 05.05. cała akcja zostaje przedłużona do 09.Maja :D

Poniżej podaję obiecane alternatywne banerki, do wyboru, dla każdego coś dobrego (mam nadzieję :o) Wystarczy skopiować kod obok banerka i wstawić go do wersji HTML swojego posta :) Nie przymuszam do używania banerów, ale skoro jest tak wiele do wyboru bardzo proszę zastanowić się o dodaniu jednego z nich :)

Wegańska Wielkanoc  

Wegańska Wielkanoc  

Wegańska Wielkanoc  

Wegańska Wielkanoc  

Wegańska Wielkanoc  
[zdjęcia w banerkach są z flickr creative commons, 1, 2, 3, 4, 5]

czwartek, 6 października 2011

Bea zaprasza nareszcie do Festiwalu Dyni


Cały tekst zaproszenia jest tutaj, festiwal będzie już za 2 tygodnie, od 22.10. do 31.10. W sam raz na poprawienie humoru po ostatnim piekielnym miesiącu. Jak planuję nowe przepisy zawsze mam głowę pełną dobrych, człowieczych i wesołych myśli, i najgorsza ponurość się nie może czepiać :)

wtorek, 4 października 2011

Różne różności i pyszna sałatka


Pogoda robi się coraz bardziej dyniowa.. przepraszam, jesienna :o) Bardzo mi to odpowiada, bo po dokładnym oswajaniu dyni w zeszłym roku zmieniłam się w dynio-wielbicielkę, i teraz jest to jeden z moich comfort food (czyli danie gwarantujące dobry humor). Do tegorocznego Festiwalu Dyni jeszcze niestety tyle a tyle tygodni, ale jest na to sposób, wystarczy odwiedzić blog organizatorki festiwalu, Bea w Kuchni, i szukać hasła "dynia". Myślę że już dziś posiada najlepszą bazę doskonałych internetowych (i wege-przyjaznych!) przepisów z dynią. Lepszego zbioru nie znajdziecie nawet w blogach zagranicznych, gwarantuję to, bo odwiedzam tysiące od lat.


Z drugiej strony jesień to dłuższe noce, zimniejsze dni, mniej światła, a za to więcej pracy lub szkoły.. Czyli czas na polepszanie odporności, i dodatkowe witaminy. W ramach uodparniania staram się jeść codziennie conajmniej jeden talerz sałatki lub surówki, co daje coraz nowsze mozliwości na kreatywność. Choć nie zawsze zmęczony człowiek ma dostep do błyskotliwych pomysłów. Dziś się udało, nie tylko zdrowo ale i pysznie, wiec szybko notuję zanim zapomnę w codziennym lataniu tu i tam :)

Szybka sałatka odpornościowa (2 osoby, na lekką kolację)
  • gotowa sałatka z tofu i zielonych jabłek (dodałam drugie jabłko + dużą posiekaną cebulę)
  • szklanka brązowego ryżu (u mnie był Basmati)
  • brązowy cukier
  • oliwa, naturalny ocet jabłkowy, sok cytrynowy
  • czosnek starty lub w proszku
  • sól morska, czarny pieprz, tymianek, bazylia, oregano..
Gotową sałatkę mieszamy z ryżem, i przyprawiamy na tyle, aby nabrała pikantnie-słodko-kwaśnego smaku. Smakuje od razu, ale można i wstawić do lodówki aby wchłonęła sos. Do tego pasują soczyste pajdy razowego chleba, i herbata ziołowa. Sałatka zawiera tak wiele dobroczynnych składników, witamin, najlepszej jakości białka, że można nawet podawać sportowcom :)

Dodaję ten przepis do akcji "Sezon na jabłka 2" z blogu "Waniliowa Chmurka", i do akcji "Zwiększamy odporność" z blogu "Mówią weki".

Sezon na jałbka 2      
[zdjęcie dyni jest z wikimedii, zdjęcie owoców jest z flickr creative commons]

piątek, 23 września 2011

Wiem, wiem, dziś zaczyna się jesień...


Ale na rozchmurzenie nie mogłam się oprzeć pięknemu zdjęciu kwiatów jabłoni. A jeśli już mowa o jabłkach, to sezon na najsmaczniejsze właśnie w pełni. Najszybszy i najzdrowszy sposób na nie (oprócz surówek) to..

Mus jabłkowy na dobry humor :)
  • smaczne jabłka
  • miód, syrop z agawy lub brązowy cukier
  • cytryna lub sok cytrynowy (ilość według gustu)
  • kawałek cynamonu, imbiru (opcjonalnie)
  • parę chlustów wody (im więcej wody tym bardziej musowo, im mniej tym bardziej całość przypomina dżem)
Do właśnie tego przepisu używa się tych pięknych długich drewnianych łyżek :) Najszybciej to po prostu jabłka umyć i poćwiartować (bez pestek/ogryzków, ale razem ze skórką), posłodzić, przyprawić do smaku, zagotować z sokiem z cytryny, lub ćwiartkami cytryny jeśli lubi się taki lekko gorzki smak, do miękkości. Wyjąć cytryny (uwaga na gorzkie pestki), cynamon, imbir, i przetrzeć przez maszynkę do przecierania, lub zmiksować w malakserze/mikserze. Podawać na ciepło, zimno, lub wekować na potem.

Jak się nie posiada maszynek ani mikserów, lub woli bardziej kremowy mus, to jabłka najpierw obieramy, a potem ścieramy na tarce, następnie dodajemy wszystkie przyprawy, cukier, cytrynę do smaku (przyprawy i cytryny w kawałkach można dodać w woreczku do ziół/herbaty - potem łatwiej wyjąć), i podgrzewamy wystarczająco, aby się mus później trzymał w lodówce lub w słoiczkach. Chociaż zwykle się nie trzyma, bo pychotka, i świeży na ciepło doskonale poprawia humor, i rozgrzewa w chłodne jesienne dnie :)


Również zwany sosem jabłkowym lub przecierem jabłkowym. Mus słodzony syropem z agawy ma szczególnie piękny kolor, i jest zaskakująco pyszny :) Cynamon jest klasycznym dodatkiem, imbir nie każdy lubi.

Ps. Dodaję w ostatniej chwili, bo w sam raz jeszcze pasuje, do akcji "Sezon na jabłka 2" z blogu "Waniliowa Chmurka" :)
[zdjęcie kwiatów jest z wikimedii, zdjęcie musu jabłkowego z flickr creative commons]

sobota, 6 sierpnia 2011

Jak dodać akcję kuchenną do bloga

lasy Pilsko
Jak sobie poradzić w dziko rozrastającym się internecie, z milionami nowych stron tworzonych każdego dnia? Ten problem ma każdy użytkownik, ale zwłaszcza gdy się szuka przepisów i porad kuchennych człowiek się często śpieszy, czasem chce znaleźć informacje podczas gdy danie jest w trakcie pieczenia lub gotowania. Powoli powstają dobre indeksy i wyszukiwarki specjalistyczne, takie jak w Polsce Wykrywacz Smaku, Mikser Kulinarny albo Durszlak, a za granicą Tastespotting, Foodgawker albo Google Recipe Search (to ostatnie niestety funkcjonuje tylko po angielsku, i trzeba mieć dodatkowo ustawiony język angielski jako główny w przeglądarce :p) Oczywiście najszybszym sposobem jest proste szukanie przy pomocy Google, ma to niestety fatalną wadę - strony "optymizowane" przez profesjonalnych (i czasem niezbyt uczciwych) programistów znajdują się na pierwszych stronach wyszukiwarek, wszystko jedno czy naprawdę mają przepisy których szukacie.

muffinki"
Jednym ze sposobów aby znaleźć dobre blogi kulinarne, lub samemu zostać znalezionym, są akcje kuchenne. Rozumie się samo przez siebie, że akcje kuchenne utworzone przez osobę która bloguje od dłuższego czasu, opublikowała dużo dobrych przepisów, i ma wiele internetowych znajomych, będą bardziej popularne i zachęcające. Jednak nie każdy kto umie dobrze gotować, i robić ładne zdjęcia, równocześnie zna się na dodawaniu kodów akcji do wpisów. Najszybszym i najważniejszym sposobem jest zameldowanie akcji w Mikserze lub Durszlaku (po moim krytycznym wpisie nareszcie coś się i w Durszlaku ruszyło, i akcje są.. czasem trochę krytyki i konkurencji się przydaje :o), w tych serwisach kod do pobrania jest generowany dla każdego kto bierze udział. Ważna jednak jest również niezależność od innych, i podanie kodu do pobrania również na własnej stronie do akcji (tak jak robią to np. Atina, Bea albo Wegetarinka). Kod we własnym blogu nie zawiera reklamy, i każdy, kto chce dodać ładne zdjęcie akcyjne w całości, chętnie taki użyje.


Aby dodać akcyjny kod, należy wybrać "Edytuj posty" → wpis waszej akcji → "Edytuj kod HTML", i przepisać lub skopiować poniższy tekst do wpisu o akcji, w miejscu które wam najlepiej pasuje:
<img src="http://www.StronaGdzieJestWaszObrazek.com/WaszObrazek.jpg">
<br /><br /><textarea cols="50" rows="4">
<a href="http://NazwaWaszegoBloga.blogspot.com/AdresAkcji.html">
<img src="http://www.StronaGdzieJestWaszObrazek.com/WaszObrazek.jpg">
</a></textarea>
Należy oczywiście zmienić te części które sa wasze własne, czyli:
StronaGdzieJestWaszObrazek.com na np. blogspot.com
WaszObrazek.jpg na np. PrzykladowyBanerAkcji.jpg
NazwaWaszegoBloga na np. czarykuchenne
AdresAkcji.html na np. AkcjaMuffinkowa.html


W gotowym wpisie o akcji będzie to wyglądało tak (dodaję baner przykładowej akcji o muffinkach):





Ponieważ wiem że to tylko wytłumaczenie "z grubsza", a czasem pojawiają się w internecie szczególne problemy, zachęcam do pytania w komentarzu do tego wpisu, albo skontaktowania mnie e-mailem (adres z prawej strony)
[zdjęcie lasów pilskich jest z domeny publicznej wikimedii, zdjęcie muffinków z flickr creative commons, autorką jest Selma Broeder]

czwartek, 9 czerwca 2011

Uwaga: Serwis Durszlak.pl został zamknięty!


06.08.2011: Durszlak.pl znowu działa jak trza :) Poniżej wpis archiwalny (czyli bez paniki, nowej awarii nie było jak na razie)...
-------------------------
Durszlak.pl od wczoraj jest zlikwidowany. Na stronie znajdziecie jedynie powyższe ogłoszenie. Wszystkie wpisy, przepisy, akcje, kontakty itp zostały skasowane. Ponieważ widziałam wiele portali internetowych znikających z dnia na dzień, i straciłam dawniej w ten sposób 5 blogów i 2 konta e-mail, razem ze wszystkimi zawartymi tam danymi i listami, więc tylko ciężko westchnęłam. Z drugiej strony nie powinno się narzekać, bo to wszystko jest w końcu za darmo. Ale niby nawet serwisy płatne bankrutują i znikają. Na szczęście są alternatywy w Polsce jak np. Mikser Kulinarny (również umożliwia akcje kuchenne o ile się nie mylę) albo Wykrywacz Smaku.

Niestety szczerze przyznaję że takie plajty są powodem dlaczego używam Bloggera, bo należy do jednej z największych firm świata, czyli Google. I dlatego tak szybko chyba nie zniknie, ale kto wie... Internet to w końcu tylko fale elektroniczne, a "prawa" jak na Dzikim Zachodzie :/

------------------------------------
PS. Dostałam informację w komentarzu że domena Durszlak.pl została przekazana do kogoś innego, i że (kiedyś, w nieokreślonym czasie) Durszlak będzie odbudowany. Zaczynają od zera więc nie jestem zbyt optymistyczna, ale zobaczymy. Link do prowizorycznej strony informacyjnej na Facebooku: facebook.com/Durszlakpl
------------------------------------
PS2. Ponieważ tak wiele osób nadal odwiedza ten wpis chciałam dodać, że mimo iż podstawowy Durszlak.pl został odbudowany tylko w 2 tygodnie, to od tego czasu do dziś (25.07.2011) niewiele się tam zmieniło, i akcji w Durszlaku nadal nie ma :/ Nowa ekipa Durszlaka jest co prawda szalenie towarzysko rozkręcona na Facebooku, ale o prawdziwe potrzeby blogowiczów nie dbają... Jeden i pół miesięcy i nic, ani akcji, ani dodatków na blog, ani żadnego rozbudowania i powrotu serwisu? Mówiąc szczerze takie jakoś pogardliwe (?) i nieprzyjemne podejście do spraw wcale mi się nie podoba :/ Jak na razie to do oglądania dobrych blogów najlepszy jest Wykrywacz Smaku, a do wszystkiego innego radzę używania Miksera, jak tam zajrzycie to znajdziecie wszystkie znajome akcje :)
------------------------------------
PS3. (06.08.2011) Od paru dni i Durszlak dodaje akcje :) Nareszcie...

wtorek, 31 maja 2011

Polska herbata po japońsku na piknik


Bardzo lubię herbatki Japońskiej firmy Oishi (co dosłownie znaczy "ale pyszne!"). Polecam wypróbować jeśli przypadkiem znajdziecie w sklepie Azjatyckim w waszych okolicach :) Niestety mają wyraźną wadę, pochodzą z jednego z najdroższych krajów świata, i cena importowa jest odpowiednio wysoka :/ Dlatego też przestudiowałam dokładnie skład, i przerobiłam to na domową wersję, i dostępne w Polsce składniki :)

Herbata Oishi oryginalna
Składniki:
  • 1 litr wody
  • zielona herbata Jaśminowa
  • 3 płaskie łyżki stołowe syropu z agawy (albo więcej do smaku)
  • odrobinę soku z cytryny (bez pestek ani miąższu)

Herbata Oishi Black Tea
Składniki (na 1 litr):
  • 2,5 szklanki naparzonej czarnej herbaty (np. Darjeeling)
  • 1,5 szklanki naparzonej zielonej herbaty
  • 2 płaskie łyżki stołowe brązowego cukru
  • 1 płaska łyżka stołowa syropu z agawy (albo więcej do smaku)
  • odrobinę soku z cytryny (bez pestek ani miąższu)

W obu wypadkach parzymy herbatę (może być w torebeczkach, albo bardziej wykwintne wersje). W wersji "black tea" naparzoną czarną herbatę mieszamy z gotową zieloną. Słodzimy, i dodajemy odrobinę soku cytrynowego. Prawdopodobnie wolicie więcej cytryny w środku. Japończycy za to nie przepadają za kwaśnymi smakami, zapewne dlatego obie herbaty zawierają jedynie tylko cytrynową nutę, i nie są naprawdę kwaśne.

Dodaję ten mini przepis (jak zwykle w ostatniej chwili) do akcji "Czas na Piknik" z blogu "W Kuchni Usagi", która właśnie dziś się kończy. Pomyślałam że pasuje, bo "usagi" to po Japońsku znaczy królik, a ja bardzo króliki lubię :o)
[zdjęcie jest mojego autorstwa]

niedziela, 27 lutego 2011

Czekoladowy Weekend - Podsumowanie


Jest podsumowanie Czekoladowego Weekendu u Atiny :D Dodaję to tutaj automatycznie, tak dla siebie, abym miała wszystkie podsumowania akcji w których brałam udział jako linki w moim blogu. W ten sposób mi się nie pogubią. Taki zbiór przepisów w jednym miejscu to skarb :D

piątek, 18 lutego 2011

Pralinki kawowe z likierem Kahlua





Lubię się bawić z dokładnymi i na pół naukowo brzmiącymi przepisami. Ale nie zbyt naukowo, chodzi mi o przepisy które mają sens, i które w końcu dają sukces nawet osobie która nie studiowała w szkole kulinarnej. Na razie to jestem tylko ciekawska i ambitna amatorka i taaak daleko mi jeszcze do tego co chcę umieć :o) Mam nadzieję że blog mi pomoże iść do przodu, krok po kroku. Sztuka kulinarna to wszechświat bez końca...

Składniki:
  • 300g dobrej szlachetnej czekolady 55% (może być i ciemniejsza, ale ja nie lubię zbyt gorzkich)
  • 150ml mleka kokosowego (dobrego, bez żadnych e-numerków)
  • 3-4 małe łyżeczki kawy rozpuszczalnej/instant
  • 4 łyżki stołowe likieru kawowego Kahlua
  • 500g ciemnej (bez-mlecznej) kuwertury czekoladowej
Uwaga: potrzebny jest też termometr. Używam termometru od robienia jogurtu, ma skalę do 70°C, można oczywiście też specjalny termometr cukierniczy. Bez termometru nie polecam, najadłam się wystarczająco "produktów czekoladopodobnych" jako małe dziecko w PRL-u.

♥ ☺ ♪ ~~ przepis wegański, bezglutenowy i bezsojowy ~~ ♪ ☺ ♥

1. Krem kawowy: Do tego czekoladę siekamy na małe kawałki. Mleko kokosowe podgrzewamy z kawą rozpuszczalną i jak się zacznie gotować, dodajemy posiekaną czekoladę i mieszamy aż się rozpuści. Po tym dodajemy likier kawowy, jeszcze raz mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia. Należy mieszać bo lubi się przypalać. I jeszcze bardziej należy uważać aby nie prysnęło w twarz albo na rękę, gotująca się czekolada jest tak niebezpieczna jak gotujący się dżem :p (parząca masa przykleja się do skóry)

Mieszamy i roztrzepujemy troszeczkę przy pomocy trzepaczki kuchennej. Wlewamy masę do worka do wyciskania kremu (takiego worka nie trzeba kupować, wystarczy wziąć stabilną torebkę plastikową, np. takie torebki do zamrażania warzyw, i wyciąć jeden róg w formie małego kółeczka). Wyciskamy kuleczki na blachę z rozłożonym papierem do pieczenia, troszeczkę mniejsze od wielkości tego co chcecie mieć na końcu, bo dojdzie jeszcze warstwa kuwertury. Ostudzić parę minut, w razie czego poprawić kształt na bardziej kulisty, i odstawić do lodówki na około godzinę (najlepiej do osiągnięcia temperatury około 20-27°C)





2. Kuwertura: Kuwerturę posiekać i roztopić "na parze" (nazywa się to mylnie kąpielą wodną, ale tu nic się nie kąpie, ani czekolada ani nawet garnek)- czyli duży garnek z gotującą się wodą, na to zawieszamy mniejszy garnek, w mniejszym garnku topi się powoli kuwertura (najlepiej w temperaturze 45°C). Należy dbać o to aby gotująca się woda nie dotykała spodu garnka (bo wtedy czekolada lubi się przypalić), i aby ani kropelka wody nie dostała się do czekolady (zobaczycie co się stanie.. lepiej nie niszczyć sobie pracy). Jeśli kuwertura osiągnęła 45°C, odstawiamy do ostygnięcia do 27°C (najszybciej to w lodówce, ale uwaga aby nie za bardzo ostygła). Wstawiamy z powrotem "na parę", i podgrzewamy dokładnie i niegwałtownie mieszając aż osiągnie 31°C (temperatura nie może przekroczyć 35°C, bo procedurę trza będzie od początku zaczynać :p). Wtedy szybko, jedną po drugiej, przy pomocy widelca z cienkimi zębami, zanurzamy kulki kawowe i gotowe odkładamy na blachę wyłożoną folią aluminiową (albo też na stalową siatkę do studzenia ciastek i czekoladek, jeśli ową mamy).

3. Pralinki: Troszeczkę ostudzić (na tyle aby nadal były jeszcze lepkie) i dekorować według gustu. Ja turlam w kakao zmieszanym z cukrem waniliowym. Można też, jeśli mamy siatkę stalową, na owej siatce lekko poturlać, co powoduje bardzo ciekawy truflowy efekt (takie fale i górki na powierzchni) :) Inne ciekawe możliwości: drobno posiekane i prażone orzechy laskowe, mąka orzechowa lub migdałowa z cukrem waniliowym, albo też wiórki czekoladowe czy kokosowe (mi wersja z wiórkami kokosowymi nie smakuje..)

Pralinki są chętnie widzianym prezentem, radzę transportować w zimie albo w chłodne dni. Jak chcemy sami jeść to trzymają się w lodówce około 2 tygodnie, w miejscu niezbyt mroźnym, w zamkniętym naczyniu, bo czekolada bardzo jest wrażliwa na ostre aromaty. Życzę smacznego :)

Dodaję ten przepis do akcji "Czekoladowy Weekend", która zwykle jest w jednym z moich ulubionych (prawie-wege) blogów, czyli "Bea w Kuchni". W tym roku akcja jest pod opieką Atiny z blogu "Tak sobie Pichcę". Zdjęcia są wybrane podobne do wyglądu pralinek, i do rodzaju zdjęć jakie sama bym chętnie robiła, gdyby zdrowie, czas i potrzebne rekwizyty na to pozwoliły...

PS. (1) Kahlua to likier kawowy z wanilią, można też użyć likieru kawowo-czekoladowego Kahlua Mocha :) Lub innego kawowego. lub mieszanki kawowego i czekoladowego dowolnej marki. (2) Więcej o temperingu czekolady (czyli całe to podgrzewanie, ochładzanie i znowu podgrzewanie, i tego skutki i powody itp) można przeczytać w blogu "Palce lizać"

  Wegańskie Święta

Vegan coffee cream pralines with Kahlua liqueur - English version of the recipe upon request. Just leave a comment or drop me a message on Twitter :)
[zdjęcia są autorstwa ulterior epicure i pixeltree, z flickr creative commons - 1, 2, obrazek autorstwa Bei w Kuchni, z akcji czekoladowy weekend]
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...