
Jestem od miesiąca non stop na Twitterze, mniej więcej 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Dlatego mnie tu "nie ma", przepraszam, z powodu kryzysu wszystko zniknęło z mojego horyzontu. Przy czym muszę (jak i na Twitterze) ujawnić że mąż pochodzi z Grecji, co może nieco lepiej wytłumaczy moje "znikanie" i podupadające zdrowie. Na szczęście większość rodziny mieszka za granicą, ale część jest nadal w Grecji, a poza tym mąż tam bardzo często pracuje. Jak na razie wszystko zaszło za horyzont armagedonu w Grecji, i tylko wokół tego kręci się teraz nasze życie. I dlatego, aby otrzymać, a także aby rozpowszechniać prawdziwe aktualne wiadomości, jestem bez przerwy na Twitterze. Zajrzyjcie sami jak macie czas i ochotę: twitter.com/KasiaBajka
Czyli zamykasz blog i przenosisz się na Twitter? Nie bardzo rozumiem po co ten wspaniały "serwis" istnieje, oprócz jakiś informacji o wojnach i awariach, ale to tylko dramat i nuda. Co w tym ciekawego? A wszystko po angielsku. Ech
OdpowiedzUsuńTego jeszcze brakowało :o) My blog is my castle = Mój blog to mój zamek :D
OdpowiedzUsuńKto by lubił kryzysy, ale mąż jest ostatnio w Grecji, a sam przecież nie będzie mi wysyłał informacji co 20 minut, wiec pozostaje Twitter. Nie mówiąc o tym że go muszę ostrzegać w razie jakiś bardzo niebezpiecznych wydarzeń albo pożarów :/
Twitter to jak mini-blog, wszystko można dodawać jak się chce, filmy, muzykę, obrazy, dłuższe teksty, linki, a wszystko gotowe w 3 sekundy. Jest szybko i praktycznie, a niedawno przetłumaczyli też wszystko na Polski (klik na zrzut ekranu w moim wpisie). Jak się nie śledzi angielskich tweetów to i nie trzeba znać angielskiego.