Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wege. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wege. Pokaż wszystkie posty
sobota, 27 kwietnia 2013
Powiadomienie z przypomnieniem z przepisem ;)
Chciałam niniejszym jeszcze raz przypomnieć że:
1. Żyję i to dobrze, wesoło i po wegańsku ;)
2. Jeśli mnie tu nie ma to mnie tu po prostu nie ma :P To nie jest "obraźliwe" albo "głupie" albo "nieprofesjonalne" albo "nieprzyjemne", tylko jest tak jak jest, i jest dobrze :) Przynajmniej zaglądam codziennie na sekundkę, i sprawdzam czy nie ma komentarzy :)
3. Jako osoba ciężko i nieuleczalnie chora i tak nie mam kontroli nad moim życiem - a fakt że mam masę pracy i nadmiar potrzeby snu z powodu choroby nie zdarza się jedynie w pogorszeniach lecz tak samo, albo nawet w większym rozmiarze, gdy się zdrowie polepsza, a ciało czyści z toksyn w rekordowym tempie :D
4. Jako osoba pisząca blog prywatny, niekomercjalny, bajkowy i na frajdę, i tak piszę kiedy chcę - a dlaczego, mimo że wolałabym częściej, a nie mogę, wyjaśnia punkt 3
5. Mimo tego mam też pracę zarobkową. Istnieje również mąż, który nie jest ani zabawką ani gadżetem, które mogłabym odstawić na półkę albo wyłączyć (mimo że wiem że są ludzie którzy tak sobie wyobrażają małżeństwo, ale ja do nich nie należę). O całkiem normalnym życiu albo masie wolnego czasu (czy nawet tylko minimum czasu dla takich wybryków jak blog) to nawet mowy nie ma :P
6. Akcja "Wegańska Wielkanoc" nadal trwa, i kończy się jak już informowałam o tym, dopiero 09.Maja, aby weganie obchodzący Prawosławną Wielkanoc 05.Maja też mieli szansę dodać przepisy :) Ja obchodzę podwójnie bo mąż z Grecji, a Grecy też obchodzą Prawosławną Wielkanoc :)
Kawa karmelowa (pomaga na każdy problem :o)
Wychodzi jeden duży kubek, około 300ml
Składniki:
* kawa (instant albo gotowe espresso)
- u mnie instant Fair Trade, ilość według upodobań :)
* wrząca woda
* 1-2 łyżeczki syropu karmelowego (domowy albo kupny)
* 2-4 łyżeczki kakao instant w proszku
(takie co się samo rozpuszcza, słodzone lub nie), u mnie też Fair Trade
* brązowy cukier do smaku - znowu Fair Trade :)
* 1-2 łyżeczki (eko) śmietanki sojowej lub migdałowej lub ryżowej...itp
* syrop klonowy lub miód (opcjonalnie)
Zaparzamy espresso, lub sypiemy do kubka kawę instant według upodobań. Dodajemy - po kolei - kawę w proszku, kakao w proszku, brązowy cukier. Zalewamy wrzątkiem i/lub gotowym espresso. Mieszamy. Zostawiamy nieco miejsca w kubku, dolewamy ostrożnie (z boku kubka, nie chlustem w środek) śmietanki, dokładnie mieszając. Na koniec dolewamy 1-2 łyżeczki syropu karmelowego, i opcjonalnie łyżeczkę syropu klonowego lub miodu. Stawia na nogi nawet trupy :o)
zdjecie: flickr creative commons, autor: andrés nieto porras
Etykiety:
blog,
informacyjnie,
przepisy,
Wegańska Wielkanoc,
wege,
zdrowie,
życie
piątek, 29 marca 2013
Banerki do akcji "Wegańska Wielkanoc" :)
W tym roku nieoczekiwanie przyszło mi przejąć opiekę nad akcją "Wegańska Wielkanoc". Po dyskusji na Vegespocie okazało się że akcja jest osierocona, i grozi jej całkowity brak w tym roku, dlatego taki szybki wrzut tuż przed rozpoczęciem Wielkanocy :o) Zapraszam do udziału, wszystkie wegańskie Wielkanocne przepisy są ok, a blog uczestniczący nie musi być koniecznie wegański :)
Regulamin jest prosty: Akceptowane są wszystkie przepisy które nadają się na Wielkanoc i jednocześnie są wegańskie - czyli bez jajek, bez nabiału i bez miodu (i logicznie bez mięsa, ryb, żelatyny, smalcu i innych dodatków pochodzenia zwierzęcego). Ja sama jem miód, ale wielu wegan z niego rezygnuje, dlatego proszę o przepisy bez miodu (lub jedynie z miodem jako alternatywa dodatkowa). Miody wegańskie (czyli sztuczne miody na podstawie syropu z cukru, co można przeczytać na etykiecie z tyłu słoika) lub syrop z agawy, klonowy itp są oczywiście dozwolone :)
Aby dołączyć do akcji należy zarejestrować się na Vegespot, wybrać przepisy do akcji, i będą dodane automatycznie :) Ponieważ tak późno się zaczęła,
Poniżej podaję obiecane alternatywne banerki, do wyboru, dla każdego coś dobrego (mam nadzieję :o) Wystarczy skopiować kod obok banerka i wstawić go do wersji HTML swojego posta :) Nie przymuszam do używania banerów, ale skoro jest tak wiele do wyboru bardzo proszę zastanowić się o dodaniu jednego z nich :)
Etykiety:
akcje kuchenne,
informacyjnie,
Wegańska Wielkanoc,
wege,
Wielkanoc
niedziela, 24 marca 2013
Nareszcie: Oficjalne wegetariańskie menu we wszystkich szkołach i przedszkolach :D
Waśnie znalazłam ten artykuł w portalu Ekologia.pl:
Zielone światło dla diety wegetariańskiej w placówkach publicznych
Kotlet sojowy zamiast schabowego w przedszkolu czy szkole? Wegetariańskie menu może niedługo zagościć w placówkach oświatowych. Instytut Żywności i Żywienia uznał, że „dieta wegetariańska jest zdrowa i może być stosowana u dzieci”, tym samym wyraził zgodę na wprowadzenie do menu szkolnych stołówek dań wegetariańskich.
W wyniku Petycji Wegemaluch.pl Instytucje Państwowe, w tym najważniejsze w zakresie zdrowia – Ministerstwo Zdrowia i Instytut Żywności i Żywienia, uznały dietę wegetariańską jako właściwą, równorzędną i zdrową dla rozwoju dzieci na każdym etapie ich rozwoju. Ministerstwo Zdrowia wydało opinię, dzięki której rodzice mogą swobodnie stosować diety wybrane przez siebie dla swojego dziecka w instytucjach i placówkach publicznych.
„Przedszkola i żłobki nie mają podstaw prawnych, aby wymagać zaświadczeń lekarskich dotyczących żywienia dzieci wegetariańskich ani podważać zasadności stosowania żywienia wegetariańskiego. Jednocześnie należy zastrzec, że zagadnienie oceny stosowania diet bezmięsnych u dzieci w różnych wieku nie należy również do kompetencji organów kontroli. W związku z powyższym, organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej, które nadzorują warunki higieniczno-sanitarne w obiektach produkcji i obrotu żywności, nie mają podstaw prawnych do egzekwowania sposobu żywienia w obiektach żywienia zbiorowego (np. w szkołach, przedszkolach, żłobkach).” – czytamy w opinii przesłanej przez Ministerstwo Zdrowia.
MZ powołuje się na badania Instytutu „Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka”, które wskazują, że rozwój fizyczny u dzieci wegetariańskich przebiega harmonijnie i mieści się w granicach normy, choć generalnie są one szczuplejsze niż rówieśnicy, a rozwój intelektualny nieco tę normę przekracza. >> Reszta artykułu znajduje się w portalu Ekologia.pl
Czyli jeśli ktoś wam zabrania żywić dziecko po wegetariańsku, lub "doradza" podawać mięso, to istnieje od teraz oficjalna ustawa Ministerstwa Zdrowia, udowadniająca że to jest nielegalne i błędne :D
[zdjęcia dzieci sa z flickr creative commons, 1, 2]
Etykiety:
:D,
dzieci,
informacyjnie,
przedszkole,
szkoła,
wege,
zdrowie,
życie
poniedziałek, 18 lutego 2013
Krótka wrzutka: Witariańska czekolada Ombar :)
Wracając z pracy, jak zwykle zmęczona i smutna, wiedząc że za maksimum 1-2 godziny będę jak zwykle padać (takie są moje "normalne pracowite dni", a to już o nieba lepiej niż podczas głównej choroby, jak nie mogłam wcale pracować ani nic), zajrzałam do sklepu eko aby kupić nową butelkę soku z witaminami. I przy okazji dokupiłam parę innych drobnostek które tylko tam można dostać. Czekając przy kasie oglądałam pułki z czekoladami i ciastkami, z melancholią myśląc jak to nie mogę tego zjeść, bo bym padła jeszcze szybciej. A tu tak bym chętnie zjadła coś drobnego na słodko ;/ W tym momencie zauważyłam nowości nieco z boku, i między nimi były właśnie te witariańskie czekolady "Ombar" (strona po angielsku). Dosłownie mnie wołały z daleka ;)
Krótko: Są cudowne :D Ale nie sam smak który niby lepszy, smakuje dobrze, ale nie inaczej od innych szlachetnych czekolad. To wynik jest rewelacyjny :D Naprawdę witariańskie cudeńko (raw food, czyli wszystkie składniki są 100% na surowo). Po zjedzeniu (czekolada jest mini, czyli to po prostu batonik, a waży 38g), nie tylko nie czułam się ciężko ani smutna ani zmęczona, wręcz przeciwnie, nagle poczułam się tak ożywiona i orzeźwiona, że do teraz wieczorem biegam pośpiewując, i nic a nic ze zwykłego padania i wycieńczenia :D
Jedynym minusem jest bardzo wysoka cena: 2,60€ za mini batonik :P Mimo tego na serio wyznaję że od dziś będę te cudeńka kupować regularnie :D Bo żadna inna czekolada tak na mnie nie zadziałała. Żyć się chce a nie umierać :D
[Uwaga: Ten wpis był "sponsorowany" ekskluzywnie przez moją własną prywatną portmonetkę i moje własne prywatne łakomstwo :o)]
środa, 9 stycznia 2013
Najzdrowsze śniadanie, sok z aronii i zabawa
Niby zimy nie ma, ale za to mroźny deszcz i wiatr, a dookoła ludzie padają jak muchy z powodu grypy i wirusów. Dlatego po świątecznych ucztach opłaca się zaczynać nowy rok od najzdrowszych przepisów. Najpierw krótka, a za to głośna pochwała aronii: to po prostu cudo :) Przeczytałam o domowym soku z aronii w blogu Wegańskie Jedzonko, jak akurat sama miałam grypę. Soku niestety nie mogłam zrobić, ale pobiegłam i kupiłam (a kupny jest drogi!). I co potem? W najszybszy czas się wyleczyłam, i od miesięcy ani jednej nowej grypy albo nawet zaziębienia nie było :D (i to mimo osłabionego zdrowia) Ten sok warty więcej niż złoto, czyli sadźcie aronie w ogródki, i zawsze domowy sok na zapas :D
A drugi cud zdrowia to jak wiadomo najzwyklejsza owsianka. A przy tym tania i błyskawiczna. Niestety muszę wprost przyznać że słodkiej owsianki nie znoszę, i zwykle mi się od niej robi mdławo :/ Nie jestem niejadkiem, jak muszę to zjem, ale martwiło mnie zwykłe tracenie tak wartościowego śniadania. Więc po przemyśleniu sprawy przypomniałam sobie jak bardzo lubię kasze (w wersji wytrawnej oczywiście), i w ten sposób wymyśliłam owsiankę kaszkową, wytrawną i wcale nie tak kleistą :o) (wiem że dodawanie warzyw mrożonych nie jest zbyt wykwintne, ale jak się rano człowiek śpieszy do pracy, i ledwo co daje radę, to każdy skrót jest błogosławieństwem.. W gorącej owsiance drobne warzywa natychmiast się podgrzewają, a sama się nieco chłodzi do jedzenia) Tanie, dziecinnie łatwe, i tak zdrowe że zalecam nawet sportowcom :)
Wytrawna owsianka (na słono z warzywami)
Wychodzą 2 mniejsze porcje, albo jedna duża i sycąca
Składniki:
* 1 kubek (razowych, niezbyt drobnych) płatków owsianych
* 2 kubki ciepłej wody
* chlust oleju lnianego
* szczypta grubej soli morskiej i czarnego pieprzu
* parę garści drobnych/siekanych warzyw (mrożonych lub świeżych)
* jeśli chcemy jakieś zioła albo kiełki
1 kubek = 250ml
Płatki w garnku zalewamy wodą, i podgotowujemy parę minut na średnim ogniu, często mieszając, aż otrzymamy dobrą kaszkową konsystencję :) Posypujemy siekanymi warzywami, ziołami, kiełkami, szczyptą grubej soli morskiej i pieprzem. Polewamy chlustem oleju lnianego. Smakuje jak normalna nieco kremowa kasza :)
-----------------------------------------------
A teraz część zabawy. Jakiś czas temu zostałam zaproszona prze Aniko z bloga Potomek kontra obiad (bardzo dziękuję, i radzę odwiedzić, bo to świetna strona!) do blogowej gry z nagrodą Versatile Blogger Award. Zasady są nieco skomplikowane, ja zwykle lubię ułatwiać :o) Nominuję wiec na luz i na relaks, w razie czego "honoris causa", czyli jak ktoś takich zabaw nie lubi, to niech to widzi jako pozdrowienie, i dodatkowy link do bloga (ranking w Google będzie wdzięczny..) Starałam się nie nominować nikogo kto już tę nagrodę dostał, mam nadzieję że się udało:
- Architecture of Food
- Co na wege obiad?
- Cud Miłości
- Joginka w wielkim mieście
- Kasza Prodżekt
- Kiermasz różności
- Makrobiotyka - mój styl życia
- Marynarka - Czyli sceny z życia żony marynarza
- Nie tędy Droga
- Przytulia - Akademia Naturalnego Rozwoju
- Rafał Matwijów - Biegi górskie
- Vegelicious
- Zdrowi na co dzień
- Zjedz mnie
- Zwegowani - Przepisy Wegetariańskie
Na koniec regulamin wymaga "7 niespodzianych faktów o tobie". Zmieniam to na "7 razy powtarzam, że bardzo lubię prawdziwych i wesołych gości w blogu (a nie reklamy i automaty)" :o) Może kiedyś jak będę zdrowsza (oby!) to znajdę masę niespodzianych ciekawostek o mnie, jak na razie wszystko co mi wpada do głowy jest ponure, a to ma być niby na wesoło..
PS. Obrazek nagrody Versatile Blogger który użyłam jest oryginalny, z angielskiej strony która tę grę stworzyła (dawno dawno temu)
-----------------------------------------------
PS2. Dodaję ten przepis do akcji z Vegespotu pod tytułem "Studenckie Gotowanie", bo tani, szybki i zdrowy, i studentom się na pewno przyda na co dzień :o)
wtorek, 1 stycznia 2013
Babeczki piernikowe z bakaliami
Na pierwszy dzień roku muffinki piernikowe :) Ponieważ już tak długo nie pisałam, a chcę dodać ten przepis jeszcze w czas do akcji Wegańskie Święta. Muffinki są bardzo wdzięczne, udadzą się każdemu, doskonałe do zużycia najróżniejszych słodkich resztek, a w dodatku pomagają jak się ma ochotę na pyszne i soczyste pierniki wegańskie. Takowe są trudne do zdobycia lub szybkiego upieczenia, a tu i błyskawicznie i tanio. W środku mięciutkie i jak prawdziwy piernik, na zewnątrz lekko chrupkie i słodziutkie, takie jak trzeba :) A do tego w miarę zdrowe...
Babeczki / muffinki piernikowe (jak zwykle wegańskie)
Wychodzi ok.12 muffinków
(o ile jakiś łakomczuch nie wyjada pysznego ciasta już na surowo ;)
Składniki suche:
* 1 kubek białej mąki
* 1 kubek mąki razowej*
* 1 budyń waniliowy w proszku (normalna torebeczka)
* 4 garście startych orzechów lub migdałów
* 3/4 kubka brązowego cukru
* parę garści rodzynek lub innych słodkich bakalii (w razie czego posiekać)
* parę łyżeczek cynamonu
* 1-2 łyżki stołowe przypraw korzennych (miałam resztki mieszanki)
* 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
* 2 łyżeczki (płaskie) proszku do pieczenia
Składniki mokre:
* 1/4 kubka dobrej oliwy (lub inny dobry olej)
* 3/4 kubka śmietanki sojowej
* 4 czubate łyżki słodkiego dżemu albo pół-płynnego miodu
* 1-2 łyżeczki soku z cytryny (nie pomijać, bo ważny dla chemii pieczenia)
1 kubek = 250ml, 1 łyżka stołowa = 15ml, 1 łyżeczka = 5ml
Podgrzewamy piekarnik do 200°C. Ja używam foremki silikonowe, po prostu wrzucam przed pieczeniem do lodówki, podczas wyrabiania ciasta. Inne foremki należy wysmarować tłuszczem/przygotować według opisu producenta.
W jednej misce mieszamy składniki suche, w drugiej składniki mokre. Dodajemy mokre do suchych, i mieszamy (ręcznie! i nie za długo!) aż do powstania jednolitego ciasta o nieco kleistej, miękkiej, ale zwartej konsystencji.
Wkładamy ciasto do foremek na wysokość 3/4 (bo rośnie i ma ładnie wyglądać, a nie przelewać się falami :o) Pieczemy przez około 25 minut, po upieczeniu najpierw odstawić do ochłodzenia przed wyjęciem z foremek. Ach, ten piękny korzenny zapach w całej kuchni.. Trzeba uważać by nie zjeść zbyt wiele na raz :o)
* Ja użyłam mąki razowej orkiszowej. Można użyć jakąkolwiek razową jaką macie :)
** Aby upiec babeczki bezglutenowe należy użyć mąki bezglutenowej, która nadaje się do pieczenia (mieszanka gotowa ze sklepu, lub domowa)
wtorek, 7 sierpnia 2012
Marzenia kulinarne :)
Marzenia są ważne. Z marzeń robią się plany, a z planów tworzy się to co nazywamy rzeczywistością. Niekiedy mówią nam "żyj w rzeczywistości, nie chodź z głową w chmurach", a tymczasem, bez marzeń ta rzeczywistość by nie istniała. Wszystko co istnieje dziś ktoś kiedyś wymarzył i wymyślił, i dopiero potem stało się to "prawdziwe". Dawnej ludzie żyli w jaskiniach, a dziś budują wieżowce aż do chmur - czy dla jaskiniowca takie wieżowce nie wydałyby się "niemożliwe"?
Oczywiście nie wszystko jest możliwe natychmiast, teraz i zaraz. Ale czy dlatego człowiek ma popadać w rozpacz, i porzucać własne serce i własną duszę? A czasem wystarczy tylko trochę inspiracji, aby zmienić magicznie coś, co wydawało się ciężkie i nie do wytrzymania.
Marzeń kulinarnych i inspiracji mi nie brak, i postanowiłam wyrzucić "hamulce", zbudowane z negatywnych, ponurych, ciężkich myśli, i trzymania się "rzeczywistości". Oglądając jedno z moich ostatnio spełnionych marzeń kuchennych, piękną książeczkę kucharską z Doliny Muminków, poczułam że to nie jest choroba, lub bariery nie do pokonania, ale po prostu błędne podejście do życia. Tylko czytając i oglądając tę książkę od razu się uspokajam, i czuję się jak człowiek, który ma prawo żyć, a nie umierać :)
W międzyczasie zapraszam do marzeń, oglądając kolekcję (według mnie) szczególnie pięknych zdjęć wegańskich i wegetariańskich dań w serwisie Vegespot :)
sobota, 14 lipca 2012
Ciekawy nowy serwis: Vegespot :D
Krótki wpis informacyjny: otworzono właśnie piękny ~ Polski ~ serwis społecznościowy tylko dla blogów kulinarnych wege :D Adres: Vegespot.pl Tak atrakcyjnego i dobrze zrobionego serwisu dla wege kucharzy nie ma nawet zagranicą!! Czyli sensacja, rewelacja, i jak macie blog wegetariański lub wegański, to stanowczo zachęcam do zapisania się w tym świetnie rozkręcającym się serwisie :D
Oczywiście jest dobrze używać serwisy zbierające przepisy ze wszystkich blogów, takie jak Mikser Kulinarny. Jak wiadomo i mięsożercy publikują wege przepisy od czasu do czasu, a także, wiele osób nie jest co prawda wege, ale tylko rzadko je mięso. Ale serwis tylko dla wege blogów kuchennych, prawdziwa strona społecznościowa, a nie tylko szybka zbiórka linków, to po prostu wspaniały pomysł. Im więcej wege blogów się przyłączy tym większe szanse mają na sukces, dlatego nie rozmyślajcie zbyt długo, czas na poparcie takich zaangażowanych starań :)
poniedziałek, 16 kwietnia 2012
♫ Dobre strony jedzenia po wegańsku ♪♫
Ponieważ jest w internecie tak wiele opisów "złych", "przerażających", "potwornych" i "ohydnych" stron weganizmu, pomyślałam ze należy napisać trochę o dobrych stronach, z punktu widzenia kogoś kto je po wegańsku od wielu lat, i to bardzo lubi :) Oczywiście jest wiele lepszych wege blogów niż mój, ale chyba dodatkowe dobre informacje nie zaszkodzą?
Przepraszam z góry za nadmiar zdjęć, ale nie mogłam się zdecydować które są najładniejsze, więc wrzucam wszystkie na raz :o) (jak zwykle z wolną licencją Creative Commons, linki do źródeł w dole wpisu)
Myślę że każdy kto naprawdę wierzy w dobrą wartość jedzenia roślinnego, i od lat tak się odżywia, zauważy u siebie wiele takich pozytywnych skutków i zmian:
1. Porządne jedzenie po wegańsku ratuje zdrowie i życie, nie tylko moje, ale i zwierząt (porządne = nie tylko cola, słodycze i wódka, mimo że to wszystko jest wegańskie, to tylko idiota by oczekiwał w ten sposób być zdrowym :o)
2. Znikają tak zwane "kobiece problemy". Dawniej to był co miesiąc koniec świata, a dziś zdarza się że nawet nie zauważę że coś jest inaczej :) Dla mnie ten jeden pozytywny punkt już by wystarczył, ale jest więcej :D
3. Nie muszę się martwić "liczeniem kalorii" albo "mierzeniem porcji", jeśli chcę schudnąć wystarczy jeść nieco mniej tłustych i słodkich dań, i od tak sobie po miesiącu jest się o 7kg szczuplejszym. Bez sportu, i bez głodowania. Dodaję to, bo po mroźnej zimie, i wszystkich świątecznych ucztach, stwierdziłam że powinnam nieco zadbać o siebie, i nie było to trudne :o)
4. Następuje pewien relaks w stosunku do życia. Ja po prostu wiem po tak wielu latach że nie umrę bez mięsa, i że wielu wielu rzeczy po prostu nie potrzeba :) Jest to bardzo uspokajające uczucie. I tak wiele mogę zrobić sama w domu, jak np. nie ma mleka sama je zrobię z ryżu, migdałów, soi, owsa. Nie ma codziennej bieganiny po rzeczy które muszą być świeże...
5. Przestałam wierzyć w "nagłe" i "niewytłumaczone" choroby i problemy zdrowotne. Dziś wiem że co najmniej 95% wszystkich alergii i chorób można (przynajmniej częściowo) wytłumaczyć błędami żywienia. To uniezależnia od lekarzy, i astronomicznych kosztów lekarstw i zabiegów :D
6. Jeśli obudzę się z powodu koszmaru, lub jestem głodna w nocy, to wiem że szklanka ciepłego mleka roślinnego (polecam migdałowe :) i jakiś dobry owoc zaraz mi pomogą, bez obaw o "ciężkostrawność".
7. Bawi mnie jak niewiele mi potrzeba jeśli chcę, nauczyłam się tak wielu rzeczy o radzeniu sobie sama, i gotowaniu prawie wszystkiego gdy inni by lamentowali, że czuję się czasem trochę jak pani czarodziejka :o)
8. Spirytualne podejście do świata i życia bardzo się zmieniło. Inaczej myślę o przyrodzie, a zwierzęta są bardziej bliskie, żadne z nich nie jest "potencjalnym daniem", to bardzo zmienia cały pogląd na świat :) Nauczyłam się czytać energie życia, i nawet w najgorszych tarapatach radzę sobie dziś lepiej. A dawniej? Sama wpadałam we własne pułapki :P Ostatnie katastrofy znowu mi udowodniły jak bardzo ten rodzaj żywienia pomaga nawet podczas najgorszych czasów. Znowu wróciłam do życia, i dobrze mi się wiedzie, mimo tak wielu ataków na raz (podli ludzie żyją wbrew pozorom i obok was).
9. Po paru latach zmieniają się upodobania i smaki, pojawiają się nowe ulubione dania. Wszystkie powiastki o "nie dasz sobie rady bez mięsa, będzie ci tego i tamtego brak", okazały się jedynie przyzwyczajeniami, które po prostu znikły :D Mięso nie powoduje głodu albo pragnienia, jedynie przyzwyczajenie ciała do jego smaku i zawartości odżywczych (dlatego też dzieci które wyrosły na roślinnym żywieniu takich pragnień nie mają). Sama myślałam że to niemożliwe, i że to bzdury jakiś fanatyków, ale życie mi pokazało inna prawdę. Dlatego, jeśli żywicie się po wegańsku (i to lubicie/jest to dla was ważne), a ciągle wam brak mięsa, to sprawdźcie czy wam nie brak witamin, i czy odżywiacie się tak jak trzeba. A po paru latach takie pseudo-pragnienie i tak znika :o)
Nikt nie musi odżywiać się po wegańsku, i zawsze mnie dziwi dlaczego jest tyle agresji. Mi się dobrze z tym wiedzie :) Mogłabym tak pisać i pisać, ale tak się składa że dziewiątka to jedna z moich ulubionych cyfr, więc kończę na dziś :o)
piątek, 23 marca 2012
Muminki i w mojej kuchni :D
Przepraszam za te długie przerwy, plajty lubią chodzić grupami, nie tylko zdrowie, ale też modem i komputer się popsuły. Ale wiosna nie tylko zdrowie poprawia, jak widać również szczęście przynosi :) Nie mogę wręcz uwierzyć że tu siedzę, i nareszcie mogę dokończyć ten wpis. W tym roku Mikołaj był przynajmniej na tyle szczodry, że dostałam pod choinkę Muminkową książeczkę kucharską (niestety nadal jest angielska, a wersji polskiej nie ma). Najlepiej na skróty, zrobiłam zdjęcia pięknie Muminkowego spisu treści, to od razu zobaczycie co to za przepisy (klik na zdjęcie powiększa je do czytania):
Nie tylko przepisy, ale i ilustracje są piękne, i książeczkę spokojnie polecam dla każdego wielbiciela Muminków. Oczywiście jest skierowana przede wszystkim dla dzieci, i rodzin z dziećmi, ale według mnie nadaje się dla wszystkich początkujących w kuchni, oraz ogólnie dla osób lubiących prostą, a genialną kuchnię. A czy ucieszy wegetarian i wegan? Owszem i to jak najbardziej, dwie trzecie (!) przepisów jest wegańskich lub wegetariańskich, przy czym wegańskie lub prawie-wegańskie przeważają :) A reszta to zwykle przepisy z rybami, jedynie około pół tuzina zawiera mięso. Czyli i dla osób dbających o zdrowie książeczka jest do polecenia :D
Pomyślałam że muszę podać jeden lub dwa z tak wielu wege przepisów. Aby nie pisać tutaj kilometrami, na razie jeden, następne w dalszych wpisach :)
Sałatka ziemniaczana z doliny Muminków
- 1kg ugotowanych ziemniaków
- 1 cebula
- 1 ogórek konserwowy/korniszon
- 3 łyżki stołowe kaparów
- 3 łyżki stołowe posiekanego koperku
- 3 łyżki stołowe posiekanej pietruszki
- 3 łyżki stołowe oleju
- sok z połowy cytryny
- musztarda*
- pieprz
- sól morska
Ugotowane i ostygnięte ziemniaki obieramy ze skórki, kroimy w drobną kostkę. Obieramy i siekamy cebulę. Siekamy ogórek konserwowy. Układamy wszystkie posiekane warzywa i zioła warstwami w salaterce: warstwa ziemniaków, posypujemy ziołami, korniszonem, kaparami i cebulką, następna warstwa ziemniaków, itd.
Przygotowujemy sos vinaigrette, mieszając dokładnie olej (użyłam mieszanki lnianego z oliwą) z sokiem cytrynowym, najlepiej widelcem w kubku lub trzepaczką w wysokim naczyniu, dodajemy sól, pieprz i musztardę do smaku. Przy czym chwiałabym dodać że musztarda ma również cechę stabilizowania emulsji sosu, czyli dodając więcej sos będzie gęstszy i lepiej się trzyma. Polewamy sałatkę sosem, i odstawiamy na jakiś czas do lodówki lub chłodnego miejsca.
Bardzo mi ta sałatka zasmakowała, jest cudownie aromatyczna, a jednocześnie bardzo dobra dla zdrowia z tak wieloma ziołami. Nie miałam ogórków konserwowych, wiec zamiast tego użyłam małej zielonej papryki, i mrożonej zieleniny zamiast świeżej (dostać świeży koperek w moich okolicach to jak wygrana w loterii). Mimo tego mi smakowało, ale radzę trzymać się przepisu, nie każdy lubi zielona paprykę :) Jedyne ale, to że następnym razem zrobię więcej sosu, pewnie moja wersja była zbyt gęsta :o)
Dodaję przepis do akcji "Wegańska Wielkanoc", bo sałaki ziemniaczane i inne wytrawne dania są dla mnie Wielkanocnym standardem :)
[wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa, pod licencja creative commons, zdjęcie banerka jest z flickr creative commons]
piątek, 18 listopada 2011
Nowe podejście do weganizmu :)
W życiu pomaga skoncentrowanie się na tym co jest najważniejsze. Moje zdrowie jest niestabilne, i każdy drobny błąd mógłby być ostatni. Coraz częściej i częściej śnią mi się zwierzęta, dosłownie otaczając mnie, i patrząc na mnie smutnymi oczami. Coraz częściej i częściej mnie szokuje pomiatanie zwierzętami tu i tam, przy każdej okazji, a potem jedynym wytłumaczeniem jest "tak to się zawsze robiło", albo "tak być musi" :/
Od lat jestem praktycznie weganką, jedynie podejście do sprawy miałam zupełnie chaotyczne, raz takie raz owakie, często zdenerwowane "bo przecież tylko choroba mnie zmusiła do weganizmu". A tymczasem coraz częściej sobie przypominam jak to już jako dziecko usiłowałam być wegetarianką, i jak do dziś brutalny opór mojej rodziny jest traumatyczną raną w duszy :/ I gdybym już wtedy stała się wegetarianką, to najprawdopodobniej nie byłabym dziś nieuleczalnie chora. Nie cierpię fanatyzmu, i nie zamierzam nic zmieniać w blogu ani w życiu, oprócz 2 "drobiazgów": zmieniłam opis "prawie wegetarianka" na "wegetarianka", i zmieniłam też całe podejście do sprawy.
Nazywać siebie weganką nie bardzo mogę, bo wiem że wielu wegan uważa miód za "niewegański", a ja osobiście się na to nie zgadzam, i z miodu nie będę rezygnować. Ale myślę że taki dokładny opis pomoże polepszyć humor paru znużonym weganom i wegetarianom, którzy zmęczeni nihilizmem i kłamstwami ("ja jestem wegetarianką, jem tylko kurczaka i ryby", "jestem weganem, ale lubię boczek" itp) unikaja blogów piszacych "ja jestem wege, ale tak na pół, a może na ćwierć, ale.. no nie wiem". Dlatego raz jeszcze chcę tu dodać: to jest blog bez mięsa i bez kości, a ja sama nie zagryzam potajemnie żadnymi ubitymi bidulkami, ani "produktami" z nich zrobionymi :)
[obraz Giuseppe Arcimboldo jest z wikimedii, zdjęcia są z flickr creative commons: 1, 2]
sobota, 15 października 2011
Kobiecość i leniwe pierogi
Ostatnio omal nie umarłam..ze strachu i zmęczenia, i usiłowania przypodobać się wszystkim (oprócz siebie). Wyszło jak zwykle inaczej, a na boku przepis na pyszne i puszyste pierogi leniwe po wegańsku (premiera internetowa, bo takich jeszcze nie spotkałam). Ale zacznijmy od początku (jeśli taki jeszcze tu jest). Moje zdrowie, psychicznie i fizycznie tak podupadło, że... Nie o to chodzi w moim blogu, i nic tu nie będę opisywać. Tyle tylko że w końcu okazało się... całkiem proste :-( Starałam się być zbyt "kobieca", co doprowadziło do zamurowania, zamarznięcia, zesztywnienia, i omal mnie nie wykończyło :-/ Dlatego też nikt tego nie rozumiał ani nie mógł zauważyć, bo to takie "normalne". Kobiecie nie wolno tak wielu rzeczy, że jeśli chce wszystkim dogodzić, i dla każdego być "taka jak trzeba", to powinna najlepiej zniknąć ze świata. Albo w ogóle mgliście przewiewać w powietrzu jako rusałka albo bogini, wyczarowując - cokolwiek inni wymyślą - malutkim paluszkiem w pół sekundy...
Oczywiście mąż ciężko pracuje, oczywiście nasza sytuacja nie przyprawia mnie o dobry humor, i nie czuję się świetnie gdy jest daleko ode mnie. Ale po pierwsze, ja również pracuję, i to mimo choroby. I czy mam przestać żyć i oddychać? Czy on przestaje żyć i oddychać gdy mnie nie ma? Niestety w internecie nie trudno nie tylko o komunikację, ale i o kontrolę i nieporozumienia. Moje strony internetowe to nie jest "wygłupianie", ani "robienie czegoś czego nie powinnam, zamiast czegoś bardziej wartościowego". Ja tego potrzebuję tak jak każdy inny człowiek swoich własnych części życia! Tak bardzo chciałam wszystkim dogodzić, że nagle prawie oddychać nie umiem!
Na pocieszenie pierogi leniwe, które może wynalazła kiedyś jakaś zmęczona i "niekobieca" pani domu. Ja przynajmniej wynalazłam zdrową wersję bez jajek i bez mleka. Nie mam jak zwykle pięknych zdjęć, tylko dwie niewyraźne migawki (wyrabianie ciasta, i gotowa porcyjka z cukrem, cynamonem i śmietanką), ale widać przynajmniej że wychodzą normalnie, "mimo" że wegańskie :o) Były pyszne, puszyste i właśnie takie jak trzeba :)
Pierogi leniwe - po wegańsku (60 małych kluseczek, lub 30 dużych)
- 400g serka tofu (dobrej jakości, czyli biały i smaczny)
- szklanka mąki+mąka do posypania stolnicy
- 4 lub więcej łyżek stołowych śmietany sojowej*
- 2-3 łyżki stołowe naturalnego octu (u mnie jabłkowy)**
- nieczubata mała łyżeczka sody oczyszczonej (NaHCO)
- 1 torebeczka cukru waniliowego
- szczypta soli
* zależy od tego jak gęsta jest śmietanka, i czy ciasto wychodzi zbyt lepkie, lepiej mieć więcej śmietany w zapasie
** 2 lub 3 łyżki, zależy od tego jak bardzo lubicie kwaskowaty posmak w leniwych - 2 w ogóle nie czuć, 3 smakują jak z normalnym twarożkiem - ale ani octu ani sody nie można pomijać, bo przepis się nie uda!
Dodaję ten przepis do akcji "Pierogarnia otwiera podwoje" z blogu "W kuchni Usagi".
niedziela, 9 października 2011
Najsilniejszy facet... nigdy nie je mięsa :D
Ponieważ jestem dość wielojęzyczna, zwykle czytam wiadomości z najróżniejszych krajów w oryginalnej wersji. Po niemiecku niezbyt chętnie, ale dziś wiadomość którą znalazłam była wprost genialna :o) Artykuł (w oryginalnej wersji) można przeczytać tutaj. Jest to wywiad z tegorocznym zwycięzcą Mistrzostw Strongman w Niemczech, Patrikiem Baboumianem. Ma on obywatelstwo niemieckie, ale pochodzi z Armenii. Co znaczy "strongman" opisuje Wikipedia. Poniżej tłumaczę tekst na Polski:
"Najsilniejszy mężczyzna Niemiec żyje bez mięsa. A teraz Patrik Baboumian przechodzi na weganizm.
Panie Baboumian, przed paroma dniami wygrał pan mistrzostwa Strongman w Niemczech, ale żywi się pan tylko warzywami i owocami. Czy nie potrzebuje pan porządnego steku aby ciągać 22-tonowe ciężarówki?
Nie, już od dawna nie. Całe to mięso które kiedyś jadłem niszczyło mi siłę.
Naprawdę?
Naprawdę! W roku 2006 zmieniłem żywienie, i zrezygnowałem z tego pół kilo mięsa na dzień. Od tego czasu żywię się koktajlami mlecznymi (milk-shake), węglowodanami jak ziemniaki i makaron, treściwymi zupami z ryżem (niemiecki Eintopf oznacza zupę, gulasz lub potrawkę jednogarnkową), i preparatami białkowymi. Od tego czasu moje wyniki polepszyły się o 25%.
25%? To nie brzmi zbyt wiarygodnie...
...ale jest prawdą. Nagle mogłem jeść o wiele więcej, bo to całe mięso nie blokowało przewodu pokarmowego. Podczas pierwszych "bezmięsnych" 6-u miesięcy tak bardzo mogłem zwiększyć ilość ciężarów podczas treningu, że dodało mi to odwagi do wzięcia udziału w moich pierwszych Mistrzostwach Strongman w roku 2006. I proszę, nagle mogłem suwerennie podnosić pnie drzew, ciągać TIR-y, i rzucać pralkami.
Dlaczego przeszedł pan w ogóle na wegetarianizm?
Z powodów etycznych. Po prostu nie chciałem nic jeść co musiało dla mnie umrzeć. Poza tym miałem problem z łykaniem czegoś, co kiedyś umiało myśleć i się poruszać.
Czyli jest pan klasycznym wegetarianinem...
...to prawda. Ale idę krok dalej, i przechodzę właśnie na weganizm. Rezygnuję ze wszystkich zwierzęcych produktów, jak mleko i jajka.
Czy to nie jest trudne?
Owszem, będzie mi zapewne brak Nutelli na chlebie. (ktoś powinien poinformować tego pana, że istnieją bardzo smaczne wegańskie kremy czekoladowe :o) Ale czuję się tak silny jak nigdy przedtem. Moi najwięksi konkurenci, którzy nadal jedzą góry mięsa, są coraz bardziej zdenerwowani. To mi się podoba.
Pan podnosi od tak sobie niewiarygodne 360kg. Czy to możliwe? Sprinterka Katrin Krabbe, która musiała zakończyć karierę po udowodnionym dopingu, powiedziała kiedyś "Od samego szpinaku to się nie udaje..."
Doping wydolnościowy daje tylko krótkotrwałe sukcesy! Jeśli czyjeś wyniki polepszają się nieprzerwanie od około dwudziestu lat, to ma to coś wspólnego z ciągłym treningiem, an nie ze sztucznym podnoszeniem wydolności fizycznej. Dlatego też potrzebowałem 18 lat, aby dotrzeć gdzie jestem dziś."
[zdjęcia sportowców są z wikipedii: 1, 2]
wtorek, 4 października 2011
Różne różności i pyszna sałatka
Pogoda robi się coraz bardziej dyniowa.. przepraszam, jesienna :o) Bardzo mi to odpowiada, bo po dokładnym oswajaniu dyni w zeszłym roku zmieniłam się w dynio-wielbicielkę, i teraz jest to jeden z moich comfort food (czyli danie gwarantujące dobry humor). Do tegorocznego Festiwalu Dyni jeszcze niestety tyle a tyle tygodni, ale jest na to sposób, wystarczy odwiedzić blog organizatorki festiwalu, Bea w Kuchni, i szukać hasła "dynia". Myślę że już dziś posiada najlepszą bazę doskonałych internetowych (i wege-przyjaznych!) przepisów z dynią. Lepszego zbioru nie znajdziecie nawet w blogach zagranicznych, gwarantuję to, bo odwiedzam tysiące od lat.
Z drugiej strony jesień to dłuższe noce, zimniejsze dni, mniej światła, a za to więcej pracy lub szkoły.. Czyli czas na polepszanie odporności, i dodatkowe witaminy. W ramach uodparniania staram się jeść codziennie conajmniej jeden talerz sałatki lub surówki, co daje coraz nowsze mozliwości na kreatywność. Choć nie zawsze zmęczony człowiek ma dostep do błyskotliwych pomysłów. Dziś się udało, nie tylko zdrowo ale i pysznie, wiec szybko notuję zanim zapomnę w codziennym lataniu tu i tam :)
Szybka sałatka odpornościowa (2 osoby, na lekką kolację)
- gotowa sałatka z tofu i zielonych jabłek (dodałam drugie jabłko + dużą posiekaną cebulę)
- szklanka brązowego ryżu (u mnie był Basmati)
- brązowy cukier
- oliwa, naturalny ocet jabłkowy, sok cytrynowy
- czosnek starty lub w proszku
- sól morska, czarny pieprz, tymianek, bazylia, oregano..
Gotową sałatkę mieszamy z ryżem, i przyprawiamy na tyle, aby nabrała pikantnie-słodko-kwaśnego smaku. Smakuje od razu, ale można i wstawić do lodówki aby wchłonęła sos. Do tego pasują soczyste pajdy razowego chleba, i herbata ziołowa. Sałatka zawiera tak wiele dobroczynnych składników, witamin, najlepszej jakości białka, że można nawet podawać sportowcom :)
Dodaję ten przepis do akcji "Sezon na jabłka 2" z blogu "Waniliowa Chmurka", i do akcji "Zwiększamy odporność" z blogu "Mówią weki".
[zdjęcie dyni jest z wikimedii, zdjęcie owoców jest z flickr creative commons]
Dodaję ten przepis do akcji "Sezon na jabłka 2" z blogu "Waniliowa Chmurka", i do akcji "Zwiększamy odporność" z blogu "Mówią weki".
[zdjęcie dyni jest z wikimedii, zdjęcie owoców jest z flickr creative commons]
Etykiety:
akcje kuchenne,
dynie,
Festiwal Dyni,
jabłka,
jesień,
kuchnia,
owoce,
przepisy,
sałatka,
Sezon na jabłka,
tofu,
warzywa,
wege,
zdrowie,
Zwiększamy odporność
Subskrybuj:
Posty (Atom)