Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomoc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomoc. Pokaż wszystkie posty

piątek, 18 kwietnia 2014

Wesołych {wegańskich} Świąt Wielkanocnych :)


Życzę wszystkim wesołych i spokojnych Świąt Wielkanocnych :) Jeśli jeszcze szukacie inspiracji na dania wegańskie pasujące na Wielkanoc, to zajrzyjcie do akcji "Wegańska Wielkanoc" lub do kolekcji na Vegespocie: "Tofurniki", "Wegański majonez", "Tofucznice" i "Wegańskie ciasta" (ta kolekcja pochodzi z wegańskiej akcji "Ciasto w Miasto").

Przypominam że akcja "Wegańska Wielkanoc" trwa do 30.Kwietnia, więc nadal można wziąć udział. Od przyszłego roku akcją zajmie się Marta z bloga "Szpinakowa Wróżka", jest bardzo zaangażowania i odpowiedzialna (czyli nie porzuci bloga z dnia na dzień albo nie znudzi jej się nagle weganizm itp), jej blog jest świetny i aktywny, więc o wiele lepiej niż ja nadaje się do opieki nad tą ważną dla wszystkich wegan akcją. Moja ciężka choroba niestety pogarsza się od stresu i w tym roku znowu mam problemy z tego powodu, dlatego jeszcze raz bardzo dziękuję za szybką pomoc i ofertę przejęcia :) Oficjalne przekazanie akcji opublikuję jeszcze raz pod koniec miesiąca, ale tylko po to aby zauważył to każdy zainteresowany tym tematem.

Jestem prawdopodobnie nieco przesadnie zatroskana takimi sprawami, ale myślę że ta akcja pomaga wszystkim początkującym w kuchni wegańskiej, a poza tym dałabym górę złota każdemu kto by mi dał dostęp do takich wyjaśniających podstawy akcji kiedyś w młodości, gdy walczyłam samotnie z dyskryminacją i niewiedzą. Niektórych młodych wegan właśnie w Święta zaginają, przy stole zawalonym jedynie górą jedzenia odzwierzęcego sytuacja staje się nagle szczególnie represyjna, i każde dobre świąteczne danie wegańskie jest jak koło ratunkowe, albo stopa wstawiona w ledwo otwarte drzwi, które inni chcą właśnie wam zatrzasnąć przed nosem. Rodzina zniszczyła mi próby przejścia na żywienie roślinne jako nastolatka "z powodu zdrowia" - i dzięki temu jestem dziś nieuleczalnie chora, przeszłam na zdrowe żywienie jak już na reperowanie niektórych szkód było za późno...

Pamiętajcie, podczas ważnych uroczystości wegan najczęściej sie dyskryminuje, nawet osoby zwykle uprzejme i pomocne nagle "zapominają" o waszych potrzebach. Dobrze jest zawsze przynieść ze sobą co najmniej jedno sprawdzone wegańskie ciasto lub pieczeń, jak o was nie zapomną to będzie więcej dobrych rzeczy, a jak "zapomną" to pokażecie że nie jesteście "głupią bidulką", tylko dobrym człowiekiem który z wszystkim sobie poradzi. Odpowiedzialność, samodzielność, uprzejmość mimo chamstwa, oraz humor, to najlepsze sposoby przeciw dyskryminacji :)

[Zdjęcie jest z Wikipedii]
Posted via Blogaway

niedziela, 20 listopada 2011

Ankieta z czekoladowym losowaniem

Ten blog ostatnio coraz bardziej podupada, co nie jest dziwne jeśli się pisze raz na miesiąc i... Właśnie to "i ?" bardzo mnie frapuje. W przeciwieństwie do innych moich blogów (po angielsku), ten blog tutaj naprawdę lubię, i najchętniej tu przebywam. Moim celem pisania po Polsku nie jest niesłychana popularność, albo zarobki, albo nie wiem co, tylko spotkanie naprawdę interesujących ludzi, nauka nowych rzeczy po Polsku, i w ogóle nigdy nie przerywany kontakt z Polską, wszystko jedno dokąd wicher życia mnie zawieje. Niesłychanej popularności miałam dość w blogach angielskich, i nic mi z tego wspaniałego nie przyszło, wręcz przeciwnie :P Odpowiadanie na setki nieciekawych komentarzy, od ludzi których ja i moje prawdziwe życie zupełnie nie interesują, ciągłe dyskusje o absurdalnych tematach, ataki na popularne blogi, i w końcu dosłownie zagrożenie naszego życia i pracy męża. To wszystko doprowadziło do przekonania o takich rzeczach jak "potrzebna jest zawsze ochrona prywatności" albo "uważaj na zbytnią popularność".



Niestety nie należę jednak do osób które lubią opowiadać bez końca o sobie i swoich zainteresowaniach, bez celu i bez słuchaczy :/ Nie bycie zbyt popularnym to jedna rzecz, ale jak nikt nawet słówka nie napisze to mi po prostu smutno i nudno. Co mi pomoże mieć setki komentarzy po angielsku o tematach oddalonych ode mnie, tak samo jak angielski jest oddalony od polskiego, i nie cieszy mojego serca :/ Dlatego dodaję tutaj ankietę, jeśli te 2 lub 3 osoby które jeszcze odwiedzają ten blog wezmą udział bardzo bym się ucieszyła. Aby nie było zupełnie nudno i pracochłonnie dodaję losowanie na 2 słoiczki szlachetnego kremu czekoladowego "Samba" o smaku pralinkowym (krem polecam każdemu czekoholikowi, poza tym jest 100% bio-ekologiczny, przypadkowo wegański i bez glutenu). Wysyłam nagrody tylko do krajów Europejskich. Każdy kto wypełni ankietę, i napisze komentarz lub e-mail z uwagami jak polepszyć blog, weźmie udział w losowaniu :) Ankieta trwa do końca roku, czyli do 01.Stycznia 2012.

Jak ulepszyć ten blog?

[zdjęcie cukierków bokeh jest z flickr creative commons]

UWAGA (08.12.2011, południe): Zamykam losowanie od natychmiast (z prywatnych powodów, przede wszystkim zdrowotnych), wyniki w następnym wpisie! Ankieta (bez losowania) trwa oczywiście nadal do końca roku.

piątek, 18 listopada 2011

Nowe podejście do weganizmu :)




W życiu pomaga skoncentrowanie się na tym co jest najważniejsze. Moje zdrowie jest niestabilne, i każdy drobny błąd mógłby być ostatni. Coraz częściej i częściej śnią mi się zwierzęta, dosłownie otaczając mnie, i patrząc na mnie smutnymi oczami. Coraz częściej i częściej mnie szokuje pomiatanie zwierzętami tu i tam, przy każdej okazji, a potem jedynym wytłumaczeniem jest "tak to się zawsze robiło", albo "tak być musi" :/





Od lat jestem praktycznie weganką, jedynie podejście do sprawy miałam zupełnie chaotyczne, raz takie raz owakie, często zdenerwowane "bo przecież tylko choroba mnie zmusiła do weganizmu". A tymczasem coraz częściej sobie przypominam jak to już jako dziecko usiłowałam być wegetarianką, i jak do dziś brutalny opór mojej rodziny jest traumatyczną raną w duszy :/ I gdybym już wtedy stała się wegetarianką, to najprawdopodobniej nie byłabym dziś nieuleczalnie chora. Nie cierpię fanatyzmu, i nie zamierzam nic zmieniać w blogu ani w życiu, oprócz 2 "drobiazgów": zmieniłam opis "prawie wegetarianka" na "wegetarianka", i zmieniłam też całe podejście do sprawy.



Nazywać siebie weganką nie bardzo mogę, bo wiem że wielu wegan uważa miód za "niewegański", a ja osobiście się na to nie zgadzam, i z miodu nie będę rezygnować. Ale myślę że taki dokładny opis pomoże polepszyć humor paru znużonym weganom i wegetarianom, którzy zmęczeni nihilizmem i kłamstwami ("ja jestem wegetarianką, jem tylko kurczaka i ryby", "jestem weganem, ale lubię boczek" itp) unikaja blogów piszacych "ja jestem wege, ale tak na pół, a może na ćwierć, ale.. no nie wiem". Dlatego raz jeszcze chcę tu dodać: to jest blog bez mięsa i bez kości, a ja sama nie zagryzam potajemnie żadnymi ubitymi bidulkami, ani "produktami" z nich zrobionymi :)
[obraz Giuseppe Arcimboldo jest z wikimedii, zdjęcia są z flickr creative commons: 1, 2]

piątek, 27 maja 2011

♥ Magia przyrody ♥


Najlepszy przepis na świecie to przepis na nową energię. Nic tak nie czyści z nowoczesnych toksyn, i trucizn fizycznych i psychicznych, jak zwyczajny szum morza (tutaj Bałtyk w pobliżu półwyspu Helskiego). Albo spacer po Polskich lasach, albo padający deszcz, albo podglądanie wielorybów na środku oceanu...

(najbardziej polecam klik na znak 4 strzałki, czyli "pełny ekran")

sobota, 14 maja 2011

♫ Wegańska kuchnia - błyskawicznie ♪


Czyli, w jednym wpisie, co podać członkom rodziny, gościom, znajomym, kolegom z pracy lub klientom (jeśli prowadzicie np. kawiarenkę, klub, bar, restaurację, knajpkę itd itp), którzy odżywiają się w sposób 100% roślinny. Szybki wpis dla internetowej generacji, która nie zatrzymuje się nigdzie dłużej niż chwilkę :o)

Piszę to dlatego, bo czasem jestem bardzo zmęczona nadmiarem dosłownej ignorancji nawet u osób które ogólnie znam jako inteligentne, dowcipne, wykształcone i kreatywne w kuchni. A jednak skonfrontowane ze słowami "weganizm" lub "dania 100% roślinne" zmieniają się nagle w zacofanych "przedszkolaków", albo dosłownie spotyka się chamstwo i agresywność :/ Jedną ze smutnych objaw takich dziwnych zmian jest albo mocno zdenerwowane pytanie "to co ty właściwie jesz?", lub, jeśli osoba wreszcie, ciężko wzdychając, porozmyśla przez około 3 sekundy, dostaje się dosłownie jakieś nieprzyprawione, rozgotowane, lub dosłownie surowe i bez sosu, często też pół zwiędłe, odpadki/resztki z kuchni. I to jest to co dane osoby twierdzą jest jedynym wegańskim jedzeniem jakie istnieje/jest możliwe w niewegańskiej kuchni :/


A tak naprawdę jest bardzo prosto (i w dodatku tanio) :

1. Pierwsza zasada jest najprostsza - jeśli podajecie coś co sami byście nawet kijem nie ruszyli (czyli wszystko co jest pół zwiędłe, pół zgniłe, nieprzyprawione, przypalone, zupełnie rozgotowane, zeschnięte, czy ogólnie jakieś widoczne odpadki kuchenne), jest to po prostu dosłownym wyrazem chamstwa, ignorancji i dyskryminacji.

2. Wszyscy jedzą wegańskie lub prawie wegańskie dania, i to bez przerwy. Wystarczy przestać myśleć że ktoś kogoś mentalnie "atakuje", i podejść do sprawy logicznie i po ludzku (wszystkie te propozycje zawierają składniki tanie i używane w dowolnej kuchni - tutaj jedynie dania możliwe dla początkujących, czyli mała część wszystkich przepisów wegańskich, 90% więcej znajdziecie w blogach na całym świecie): dojrzałe owoce każdy chętnie zje ☻ owocowe sałatki i koktajle z cukrem i cytryną ☻ ze świeżych warzyw wystarczy zrobić sałatkę z sosem vinaigrette (czyli ocet, olej, musztarda i przyprawy) ☻ jakiekolwiek grzyby, szczególnie marynowane lub smażone z cebulką, dobrze pasują np. na chlebek ☻ ogólnie warzywa można podsmażyc albo grillowac i podawać ze świeżym chlebkiem ☻ różne makarony (tradycyjny makaron i pasta włoska nie zawiera jajek) można podać z sosem pomidorowym, pieczarkowym, brokułowym, warzywnym ☻ prawie wszystkie normalne chleby, bułki, rogaliki są automatycznie wegańskie, do tego zawsze można dać dżem i coś do picia, nikt nie lubi suchej bułki (chyba logiczne) ☻ najróżniejsze kasze ze smażonymi lub grillowanymi warzywami, lub też na słodko z owocami w syropieszybki w oliwie smażony ryż z czosnkiem, cebulką, ziołami i warzywami kluski śląskie ☻ prawie wszystkie napoje, herbaty, koktajle, soczkiespresso lub czarna kawa z brązowym cukrem i cynamonemziemniaki na różne sposoby, np. na całym świecie znane frytki, lub smażone w oliwie z cebulką i pieczarkami, czerwoną papryką, warzywami ☻ łatwe zupy na podstawie bulionu warzywnego, przede wszystkim ziemniaczana, kapuśniak, barszcz, botwinka, grochówka, fasolowa, zupy owocowe, i zupy na podstawie zmiksowanych warzyw (zagęszcza się zmiksowanymi ziemniakami lub zasmażką), zupy podaje się z normalnymi grzankami (posiekany w kostkę i usmażony chleb) smażonymi na oliwie, można tez posypac prażonymi orzechamiwszelkiego rodzaju bakalie (czyli orzechy i suszone lub kandyzowane owoce) ☻ kompoty, kisiele i owoce w syropiesosy można doskonale ugotować ze zmiksowanych owoców lub warzyw z przyprawami, ciemny sos na postawie grzybów, cebuli, czosnku, mąki i oliwy (robimy zasmażkę i dodajemy podsmażone grzyby itd), gotowe roślinne sosy to np. zwyczajny keczup w rożnych wersjach, musztardy, sosy chili, sosy sojowe, różne sosy azjatyckiewiększość jakichkolwiek przetworów jest zwykle roślinna - ogórki kiszone i konserwowe, kapusta kiszona, marynowane grzyby, oliwki marynowane, suszone pomidory/czosnek/karczochy w oliwie, inne przetwory warzywne i owocowe, przecierane owoce, dżemy i marmoladykotleciki ze smażonych warzyw, ziemniaków i płatków owsianych (jeśli się nie trzymają, mieszamy 1 łyżkę wody+1 łyżkę mąki+1 łyżkę oliwy i dodajemy do masy, bułka tarta też pomaga) ☻ podstawowe przyprawy to np. sól morska, brązowy cukier, pieprz, ocet winny, czosnek, zioła, cynamon, wanilia itd itd, podstawowe tłuszcze to oliwa, olej lniany, olej rzepakowy, tłuszcz kokosowy (paskudnych tanich margaryn należy raczej unikać) ☻ lody owocowe z soków owocowych, musów owocowych i cukru (po prostu zmiksować, wlać w foremkę i zamrozić, tanie foremki na patyczkowe lody sprzedaje np. IKEA), można też zamrażac dojrzałe pocięte owoce, jak banany i mango, potem jako deser w miseczkę, albo miksować po wyjęciu z lodówki, i podać jak lody w pucharku, z prostym sosem czekoladowym ☻ szlachetna czekolada, landrynki, dropsy, lizaki, marcepan, chałwa, perełki cukrowesłone paluszki, precelki, chipsypierogi, krokiety lub paszteciki (bez jajka, wychodzą świetnie, tak samo jak pasta włoska, trza tylko wody, mąki i szczyptę soli) z pieczarkami, kapustą, dynią i cebulką, warzywami, jagodami, truskawkami, śliwkami, dżemem...

3. Osoby żywiące się 100% roślinnie (z jakiegokolwiek powodu, często jest to zdrowie albo etyka i powody spirytualne/religijne, ale nie tylko), nie mogą jeść "malutkiej" ilości jajka, mleka, mięsa, ryby, sera itp itd. Dotyczy to również żelatyny, smalcu, albo zup/wywarów z mięsa lub kości. Nawet małe ilości produktów zwierzęcych mogą powodować poważne problemy zdrowotne, są nawet choroby w których białko zwierzęce prowadzi do padaczki i zniszczenia mózgu. Miód może być punktem dyskusji, ja sama jem miód, ale wielu wegan z niego rezygnuje.

4. I nie wiem dlaczego to muszę tak często powtarzać, ale nikt nie lubi jedzenia "na sucho", czyli jeśli wszystko co macie dla gości to bułeczka lub kawałek chleba, to przynajmniej podajcie z tym dżem i herbatę :)

5. Jeśli chcecie być naprawdę gościnni, to zajrzyjcie do wegańskich i wegetariańskich blogów szukając dalszych przepisów, i zafundujcie dla gościa śmietanę sojową (do kawy, lub do owoców), litr mleka roślinnego (i można zaraz zrobić budyń lub sos waniliowy) lub wegańskie parówki :) Można też zafundować (lub samemu zrobić) wegański majonez, aby kanapki naprawdę nie były suche :) A przyprawiając dania wegańskie pamiętajcie aby dodać dodatkową łyżkę oliwy i brązowego cukru, bo to właśnie to co przede wszystkim powodują sery lub boczek w potrawach - słodkawy posmak i dodatkowy tłuszcz


Istnieje może paru wegan rodzaju "młody i gniewny", ale A. bez młodych i gniewnych ludzi nic by na świecie się nie zmieniało na lepsze, B. większość wegan po prostu chce sobie żyć w spokoju, i każdy człowiek przecież chce jeść coś normalnego, a nie odpadki i resztki, i C. jak się jest uprzejmym i cywilizowanym człowiekiem, i zupełnie bez powodu jest się traktowanym jak ufoludek albo wariat, to nawet najspokojniejszy może się załamać
♥ Give peace a chance ♥ (czyli spróbuj bez wojny :o)
[obrazy są z Wikimedii]

piątek, 29 kwietnia 2011


Prawdopodobnie powinnam dodać parę słów, mam tendencję publikowania zdjęć bez słowa, ale w końcu to chyba trochę nudne jak się nie zna historii do obrazka :/ Czarna pantera to znak "zodiaku" w zwierzęcym horoskopie Indiańskim, znaczy się osobisty zodiak kogoś kogo mi bardzo brak. Czasem nawet śni mi się czarna pantera gdy jestem chora i bardzo zmęczona. Wierzę w te Indiańskie zodiaki i bardzo podoba mi się myśl że każdy ma swoje własne zwierzę, które jest odtworzeniem jego duszy i opiekunem spirytualnym :) Istnieje również ogólny horoskop, podobny do naszego, gdzie grupy ludzi urodzonych w pewnym czasie mają jednego zwierzaka jako zodiak. Ale w osobistym horoskopie Indiańskim każdy ma swoje własne zwierzę, tak zwany Totem, zwykle nawet ich kilka. Dodać tu trzeba że wiara w totemy zwierzęce istniała również w prehistorycznej religii Słowian Polskich (cytuję z forum z dyskusją o szamanizmie u Słowian: Możliwe że nasi przodkowie mieli swoją własną wersję totemów zwaną "Rodnidze". Prawdopodobnie to właśnie od tego pochodzą stare herby arystokracji takie jak np. Ślepowron)
[zdjęcie jest z wikimedii]

czwartek, 24 lutego 2011

Co zrobić jak życie jest :p :/?


Ostatnie 3 dni były ciężkie. Jak zwykle, koniec miesiąca, mąż na drugim końcu Europy, a ja.. Wolę o tym nie pisać, bo własnego bloga mi się odechce :p Czasem myślę że bez internetu to bym w ogóle nie istniała, to jak oddech świeżym powietrzem, i normalny swobodny kontakt międzyludzki :)

Zwłaszcza komentarze i odwiedziny w blogu i rozmowy to jakby słoneczko świeciło :) Dziś znowu akcja, dostałam zaproszenie od Mamy Polki (po angielsku) z blogu Polish Mama on the Prairie, ona jak widać stara się mnie rozchmurzać, i to mimo że sama właśnie męczy się z zapaleniem ucha :/

Przetłumaczyłam akcję na język polski, i ułatwiłam regulamin, bo w końcu blogowanie ma być rozrywką a nie obowiązkiem :) Mówiąc krótko: zabawa polega na tym aby opisać "5 rzeczy które lubię". Aby rozchmurzyć się trochę :) I starać się pisać o rzeczach które by nie miały nic wspólnego z internetem, blogowaniem, komputerem/laptopem, telefonem komórkowym itp.


1. Zaczynam od czegoś co nie jest "rzeczą", ale nie mogę poradzić bo lubię najbardziej: przytulać się do męża ;-) (jeśli jest, bo zwykle go nie ma...)

2. Zauważać jak nawet "najgorsi" ludzie się zmieniają i że to na tym polega magia życia :) Każdy z nas ma "najgorsze" punkty albo cechy schowane w duszy, a przecież żyjemy po to aby się zmieniać na lepsze a nie na gorsze...

3. Zwierzęta i przyroda. Zwłaszcza morze, jak jestem nad morzem to jak tylko usłyszę szum wody zaczynam biegnąć i lecieć, jakbym wracała do czegoś co jest częścią mojej duszy

4. Muzyka oczywiście. Słuchać muzyki którą się naprawdę lubi, a nie takiej o której inni twierdzą że należy ją lubić, to jest prawdziwa magia pomagająca nawet na najgorsze zmęczenie :) (piosenka na górze wpisu to "Johnny B.Goode", śpiewa Chuck Berry w roku 1958 :D)

5. Kuchnia, moje refugium :) Pichcenie, gotowanie, eksperymentowanie. Szczęście jak szczególnie trudny i "niemożliwy" przepis się uda, zachwyt jak własne danie smakuje lepiej niż jakiekolwiek inne. Kuchnia to jak serce domu, i czuję się jak człowiek, nawet jak męża nie ma blisko mnie. Myślę o tym co on by chętnie zjadł i od razu mi się humor polepsza :)

Na koniec pukam lekko w drzwiczki pięciu innych blogów, i pytam czy mają ochotę na tę zabawę (u mnie jak zwykle nie ma przymusu), alfabetycznie i bez preferencji: Bea w Kuchni, Kuchnia Wegetariańska, Łasuch w Kuchni, Marynarka - czyli sceny z życia żony marynarza i Trochę inna cukiernia.
[zdjęcie jest z flickr creative commons, autorką jest esther**]

niedziela, 20 lutego 2011

Reksio dobroczyńca


Ta historyjka przypomina mi zawsze jak inteligentne są zwierzęta. W końcu psy wiodące niewidomych po mieście, albo koty aktywnie polepszające zdrowie chorym lub samotnym ludziom to nie wymyślone. Znam historię o kocie który zawsze przytulał się do staruszka kiedy ten zasypiał w ogrodzie, i budził go mruczeniem i dreptaniem zawsze jak się robiło zimno. I nigdy nie odchodził, nawet jak go dzieci kusiły przysmakami, widać było że staruszka pilnował i wiedział że jest słaby.

Tak czy owak, wierzę że zwierzęta rozchmurzają nam życie, są o wiele bardziej inteligentne niż myślimy, a zwłaszcza mają specjalny sens wyczuwania energii życia. Zwierzęta są jak dobre duszki które się nami opiekują. Nie twierdzę że są lepsze od ludzi, ale łatwiej się z nimi zaprzyjaźnić. Bo naszych "ludzkich" intryg, nienawiści, kłamstw i wojen nie znają, jeśli są agresywne to tylko instynktownie dla samoobrony, i dobroć zawsze ich ucieszy. Wiadomo trudno jest być zawsze dobrym i wierzyć w ludzi, ale tak naprawdę to podejrzliwość i negatywne nastawienie do wszystkiego to wielka najłatwiejsza droga, nie, może nawet aleja. Jest o wiele trudniej wierzyć w ludzkość i nie porzucać tej wiary. Ważne w życiu jest nauczyć się wybierać małą dróżkę wiary w człowieka zamiast wielkiej i jaskrawo oświetlonej alei nienawiści, podejrzeń i intryg.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Nie zapomnimy: Ewa Smeja †


Brak mi słów. Zmarła Ewa Smeja, która jak ja miała blog wegetariański, i jak ja była ciężko chora. Ja jeszcze żyję, ale tak często myślę że to Dar Boski. Jej śmierć bardzo mnie wstrząsnęła, przypominając jak szybko i bez ostrzeżenia (i moje) życie może się skończyć. Dowiedziałam się o tym przez wpis Wegetarinki, ona również ma plany na akcję pomocy dla Ani, córeczki Ewy, która sama jest nieuleczalnie chora a teraz nawet straciła mamę.

Bardzo proszę o odwiedzenie bloga Ewy (w którym teraz pisze jej mąż), i o jakąkolwiek pomoc w przyszłych akcjach, lub też tylko kwiaty na grób jeśli będziecie w Warszawie w czasie pogrzebu (27.Stycznia 2011 o 12.30). Wirtualną świeczkę na grobie można zapalić tutaj.

Modlę się za to aby dusza Ewy w pokoju mogła odejść do nieba, i nie musiała się błąkać po ziemi z troski o córeczkę i zasmuconego męża.

PS. Zostałam poinformowana o tym że istniały problemy i kłopoty, o których tutaj mówić nie chcę i nie mogę. Moja opinia to jest to że człowiekowi zmarłemu, zwłaszcza gdy był przedtem ciężko chory - co dosłownie zmienia i nawet niszczy pracę mózgu, nawet jeśli choroba mózgu teoretycznie nie dotyczy, ale ciężkie bóle zmieniają reakcje chemiczne i mogą kompletnie zmienić osobowość, co z przerażeniem zauważam u siebie - należy jakiekolwiek "grzechy" odpuścić. A mała chora dziewczynka ma prawo o prośby o pomoc, wszystko jedno co, gdzie i kiedy się stało. Wiem jak trudno jest wszystkim rodzinom z chorymi dziećmi, i jak łatwo można zapaść w strach, nienawiść, zazdrość i depresję. Aż za dobrze to wiem z mojego własnego przykładu. Dlatego też wiem że mimo wszystkiego, chore dziecko ma prawo dostać pomoc lekarską, i rodzina też ma prawo prosić o operację za granicą zamiast w Polsce, jeśli dowiedzieli się że szansy przeżycia i wyzdrowienia dziecka w szpitalu za granicą są wyższe. Czy droższa operacja za granicą zostanie wystarczająco szybko sfinansowana - jeśli istnieje możliwość operacji w Polsce - to już rodzina Ani sama musi rozważyć.
[zdjęcie jest z wikimedii]

sobota, 20 listopada 2010

Jeszcze żyję i parę przepisów przeciw zaziębieniu

Nareszcie z powrotem do życia.. Siedzę tu, popijam syropkiem kaszlowym i udaję że już wszystko jest w porządku :o) A tymczasem, najpierw było zapalenie ucha, a potem to się prosto zmieniło w grypę. Jak mnie coś złapie to moje osłabione ciało zaraz pada i jest koniec świata :p

Na szczęście nie jest tak jak kiedyś, ani nie muszę iść do szpitala ani nie trwa choroba 3 tygodnie, ani to nie boli bez końca. To było najbardziej "przyjazne" zapalenie ucha jakie kiedykolwiek miałam, jedynie lewe ucho mi zatkało i się zaczerwieniło. Oczywiście była i gorączka i reszta, a potem grypa, wesołe to to nie jest. Ale przynajmniej ucho nie bolało, dobrze pamiętam jak wszystkie poprzednie razy przed moją dietą zdrowotną prowadziły do szpitala :/ Za to pomyślałam że skoro nie jestem jedyna którą grypy i zaziębienia męczą to wrzucę parę moich wypróbowanych przepisów do bloga

1. Najlepszy "przepis" przeciw zaziębieniu to owoce, owoce i jeszcze raz owoce (szczególnie cytrusowe), i z tych owoców soki, wszystko świeże oczywiście (ale to chyba każdy wie? choć czasem mnie dziwi że są tacy co się zastanawiają co chorej osobie podawać...) Warzywa też są dobre, ale owoce są słodkie i właśnie ta słodkość to plus psychologiczny, bo osoba chora, a zwłaszcza chore dziecko, męczy się i jest załamana, i podparcie słodkościami zawsze pomaga (a ciężkostrawnych czekolad i ciastek należy raczej unikać)


2. Zupy są dobre, ale trzeba uważać szczególnie ze wszystkim co jest tłuste, ciężkostrawne, i z dodawaniem mięsa i produktów mlecznych. Osoba ciężko chora ma zniszczony enzym laktazy w żołądku, co uniemożliwia trawienie produktów mlecznych podczas choroby (dlatego tak częste wymioty po "zdrowym" mleczku z miodem i masłem...) Najlepsza jest czysta zupa z dodatkiem mięciutkiego ryżu (takiego rozgotowanego jak dla niemowląt) Dla dorosłych radzę dodawać do zupy pieprz i papryczki chili (bez przesady, bo żołądek jest zmęczony), bo pikantne ostre przyprawy czyszczą nos, pomagają w swobodnym oddychaniu i równocześnie mają właściwości bakteriobójcze.


3. Na kaszel i zatkany nos i bolące gardło pomoże metoda mojej babci:
zagotować wodę z garścią soli morskiej (albo jakąkolwiek, ale tania morska sól jest najlepsza, ja kupuję 1kg soli morskiej za 5,-PLN), przelać do miski, postawić na stole, pochylić się nad miska, przykryć głowę ręcznikiem i inhalować parę. Powtarzać codziennie kilka razy aż do polepszenia symptomów.


4. Do picia oprócz soków z owoców i warzyw trzeba oczywiście też coś gorącego, i pomagającego na gardło i aby nos mógł łatwiej oddychać. Polecam ten przepis:

Herbatka imbirowa (pomaga na każde bolące gardło natychmiast!)

Składniki:
  • kawałek imbiru (świeżego, bo kandyzowany zwykle traci większość ostrości)
  • miód albo brązowy cukier albo cokolwiek mamy do słodzenia (miód najlepiej smakuje i najszybciej pomaga)
  • 1-2 litry wody
Obieramy imbir tak jak marchewkę (czyli cienko). Kroimy w kostkę lub grube plastry. Wrzucamy do wrzącej wody, słodzimy do smaku i gotujemy przez 5 minut. Pić natychmiast kiedy jeszcze gorące i nie gotować zbyt długo, bo miód traci wartości zdrowotne. Herbatka trzyma się w lodówce parę dni, można spokojnie podgrzewać wiele razy. Ale najzdrowiej jest zawsze świeżo przygotować :) Herbatka ma złocistobrązowy kolor i pikantnie-słodki, uspokajający gardło smak, i smakuje nawet dzieciom!


-----------------------------------------------------------------------------
English version: Ginger tea (helps against any cold/flu related sore throat)

Ingredients:
  • one knob of ginger (fresh, because candied ginger loses it's bite and thus does not fit for a helpful anti-cold tea)
  • honey or brown sugar or any sweetener of choice (honey helps best)
  • 1-2 liters of water
Peel the ginger in the same way as a carrot (=thinly). Chop up in cubes or thick slices. Toss into boiling water, add sweetener to taste and boil for about 5 minutes. Drink immediately, and do not boil it for too long, because then the honey loses its anti-bacterial properties. The tea keeps for a few days in the fridge and can be reheated many times. But of course it is the best and healthiest choice to prepare it fresh :) The tea has a golden brown color and a spicy-sweet, sore throat soothing taste, and it is even popular with children :)
(vegetarian, and vegan if agave syrup or sugar is used instead of honey)

[zdjęcie pomarańczy jest z flickr creative commons, inne zdjęcia są z wikimedii]
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...