Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blog. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą blog. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 lutego 2015

Zmartwychwstanie


Zmarli żyją dłużej :-) Właśnie stwierdziłam z przerażeniem, że nie pisałam w blogu od prawie roku. Życie niestety nie pyta, czy ma pozostawić czas albo zdrowie na wszystko co dla nas jest ważne. Człowiek goni od obowiązku do obowiązku, od troski do troski, i zapomina kim jest naprawdę...

Ale skoro zbliża się Wielkanoc czas na zmartwychwstanie bloga. Im gorsze czasy na świecie, tym ważniejsze jest być człowiekiem :-)

Piszę z komórki, nowego komputera nadal nie posiadam, więc mam nadzieję że coś tu z tego wyjdzie :-)

Wpis za pomocą Blogaway

sobota, 5 kwietnia 2014

Sałatka na obiad w trzy sekundy i nowoczesne czasy...

Wpis testowy z nowej komórki z internetem, czyli smartphone. Komputer nadal zepsuty, i nawet komórka podczas wypadku zniszczona, dlatego na szczęście teraz mam nową.

Powyżej jedno z moich przypadkowych zdjęć, aparat w komórce w sam raz starcza do takich rzeczy, wysyłam zwykle do męża aby się o mnie nie martwił :)

Dla zainteresowanych przepis na błyskawiczną, zdrową i pokrzepiającą sałatkę dla bardzo głodnych. Często wracam z pracy głodna i ledwo żywa, a tu nic się przecież samo nie ugotuje.

Sałatka w trzy sekundy

Składniki (wychodzi wielka miska):
* duża puszka białej fasoli
* mała puszka czerwonej fasoli
* puszka kukurydzy
* jedna czerwona papryka (albo inna, czerwona najładniej koloru dodaje)
* zioła (najlepiej pasuje pietruszka ale można i inne) świeże posiekane albo mrożone (albo w najgorszym wypadku suszone)
* jedna cebula (opcjonalnie)
* chlust oleju lnianego i/lub oliwy (albo i inny smaczny olej)
* chlust octu jabłecznego albo jakiego macie (o łagodnym smaku)
* nieco (brązowego) cukru do smaku
* czosnek w proszku do smaku
* gruba sól morska i pieprz (najlepiej świeżo mielony)

Otwieramy wszystkie puszki, fasolę dokładnie płuczemy w sitku pod bieżącą wodą i wylewamy jakiekolwiek płyny z puszek fasoli (płyn z kukurydzy za to jest smaczny, lekkostrawny i stanowi część sosu), mieszamy wszystko, dodajemy posiekaną paprykę, zioła i cebulę, przyprawiamy według smaku. Osoby dbające bardzo o zdrowie mogą np.pominąć olej, sól i ocet, płyn z kukurydzy wystarcza jako zdrowy sos. Do tego pasuje razowy chleb i kubek kawy lub herbaty :) Sałatka wystarczy jako obiad, bo jest bardzo sycąca, i zawiera razem z razowym chlebem wszystkie człowiekowi potrzebne aminokwasy.

Posted via Blogaway

środa, 6 listopada 2013

Weganka w szpitalu :(



Przepraszam za kolejny tak długi brak wpisów, ale tym razem naprawdę miałam poważny wypadek (najzupełniej nie związany z choroba) i właśnie wracam ze szpitala :/ Komputer zepsuty, nie mam internetu w domu, i nie wiem kiedy tu będę mogła znowu pisać :/ Jedynym plusem było jedzenie wegańskie, które po 5 dniach walki jednak dostałam :o) (na zdjęciu standartowa kolacja nie-wegańska)

środa, 28 sierpnia 2013

Wpis informacyjny / Zastępczy


Przepraszam że mnie tu nie ma od tak długo, jesteśmy żywi i zdrowi (na tyle ile można w moim wypadku, ale normalnie pracuję itd). Niestety komputer przestał funkcjonować, a do tego doszło pół tuzina innych katastrof naraz. Na koniec ostatnie światowe skandale internetowe tak mi obrzydziły cały blog i wszystko inne, że... Ale koniec z tym, mimo że mogę zajrzeć do bloga tylko z pracy, nigdy nie zamierzałam niczego porzucać, i nie zamierzam poddać się ponurej ciemności ogarniającej nagle cały internet :p :) Wolność zaczyna się w sercu i duszy.

sobota, 27 kwietnia 2013

Powiadomienie z przypomnieniem z przepisem ;)



Chciałam niniejszym jeszcze raz przypomnieć że:

1. Żyję i to dobrze, wesoło i po wegańsku ;)
2. Jeśli mnie tu nie ma to mnie tu po prostu nie ma :P To nie jest "obraźliwe" albo "głupie" albo "nieprofesjonalne" albo "nieprzyjemne", tylko jest tak jak jest, i jest dobrze :) Przynajmniej zaglądam codziennie na sekundkę, i sprawdzam czy nie ma komentarzy :)
3. Jako osoba ciężko i nieuleczalnie chora i tak nie mam kontroli nad moim życiem - a fakt że mam masę pracy i nadmiar potrzeby snu z powodu choroby nie zdarza się jedynie w pogorszeniach lecz tak samo, albo nawet w większym rozmiarze, gdy się zdrowie polepsza, a ciało czyści z toksyn w rekordowym tempie :D
4. Jako osoba pisząca blog prywatny, niekomercjalny, bajkowy i na frajdę, i tak piszę kiedy chcę - a dlaczego, mimo że wolałabym częściej, a nie mogę, wyjaśnia punkt 3
5. Mimo tego mam też pracę zarobkową. Istnieje również mąż, który nie jest ani zabawką ani gadżetem, które mogłabym odstawić na półkę albo wyłączyć (mimo że wiem że są ludzie którzy tak sobie wyobrażają małżeństwo, ale ja do nich nie należę). O całkiem normalnym życiu albo masie wolnego czasu (czy nawet tylko minimum czasu dla takich wybryków jak blog) to nawet mowy nie ma :P
6. Akcja "Wegańska Wielkanoc" nadal trwa, i kończy się jak już informowałam o tym, dopiero 09.Maja, aby weganie obchodzący Prawosławną Wielkanoc 05.Maja też mieli szansę dodać przepisy :) Ja obchodzę podwójnie bo mąż z Grecji, a Grecy też obchodzą Prawosławną Wielkanoc :)

Kawa karmelowa (pomaga na każdy problem :o)
Wychodzi jeden duży kubek, około 300ml

Składniki:
* kawa (instant albo gotowe espresso)
- u mnie instant Fair Trade, ilość według upodobań :)
* wrząca woda
* 1-2 łyżeczki syropu karmelowego (domowy albo kupny)
* 2-4 łyżeczki kakao instant w proszku
(takie co się samo rozpuszcza, słodzone lub nie), u mnie też Fair Trade
* brązowy cukier do smaku - znowu Fair Trade :)
* 1-2 łyżeczki (eko) śmietanki sojowej lub migdałowej lub ryżowej...itp
* syrop klonowy lub miód (opcjonalnie)

Zaparzamy espresso, lub sypiemy do kubka kawę instant według upodobań. Dodajemy - po kolei - kawę w proszku, kakao w proszku, brązowy cukier. Zalewamy wrzątkiem i/lub gotowym espresso. Mieszamy. Zostawiamy nieco miejsca w kubku, dolewamy ostrożnie (z boku kubka, nie chlustem w środek) śmietanki, dokładnie mieszając. Na koniec dolewamy 1-2 łyżeczki syropu karmelowego, i opcjonalnie łyżeczkę syropu klonowego lub miodu. Stawia na nogi nawet trupy :o)
zdjecie: flickr creative commons, autor: andrés nieto porras

sobota, 16 marca 2013

Dlatego prowadzę ten blog...



Poniżej cała nieprzerwana godzina tylko przyrody, szumu wody, śpiewu ptaków i ciszy. Ani słowa, ani żadnych hec i wygłupiań, ani nic więcej. Polecam...


[zdjęcie jeziora w Grecji jest z flickr creative commons, autorem jest Theophilos Papadopoulos]

poniedziałek, 11 lutego 2013

Przepraszam...



Przepraszam, jeśli kogokolwiek kiedykolwiek moje zbyt gorączkowe komentarze przeraziły lub okaleczyły. Ja naprawdę byłam gorączkowa jak je pisałam :-( Mój mózg niestety nie jest taki jak był dawniej, część została zniszczona przez chorobę. Taka jest ta chole**a prawda :-( Wiem że nie można mieć tylko przyjaciół, ale przynajmniej nie myślcie o mnie tak źle jak o kimś kto kaleczy innych celowo. Ja za każdym razem zapadam w ziemię ze wstydu, po odkryciu co znowu za bzdury plotłam w gorączce - owszem, jest tak źle że je zapominam, i odkrywam tylko później przypadkowo :-( Mam swoje pomysły i swoje zdanie, ale niestety bywa że to zdanie zostaje opisywane w sposób po prostu durny :-(

Przepraszam i proszę w razie czego o usunięcie komentarzy. Nie jestem wrogiem nikogo, szczególnie w Polskiej blogosferze. Nie z każdym można się dobrze porozumieć, ale można to przynajmniej spróbować... Nie zamierzam tych błędów powtarzać, w ramach dobrych zmian w Nowym Roku pracuję nad kontrolą tego co wolno mi w ogóle robić jeśli mam gorączkę :-(

piątek, 25 maja 2012

W razie kryzysu Twitter pomaga najszybciej



Jestem od miesiąca non stop na Twitterze, mniej więcej 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Dlatego mnie tu "nie ma", przepraszam, z powodu kryzysu wszystko zniknęło z mojego horyzontu. Przy czym muszę (jak i na Twitterze) ujawnić że mąż pochodzi z Grecji, co może nieco lepiej wytłumaczy moje "znikanie" i podupadające zdrowie. Na szczęście większość rodziny mieszka za granicą, ale część jest nadal w Grecji, a poza tym mąż tam bardzo często pracuje. Jak na razie wszystko zaszło za horyzont armagedonu w Grecji, i tylko wokół tego kręci się teraz nasze życie. I dlatego, aby otrzymać, a także aby rozpowszechniać prawdziwe aktualne wiadomości, jestem bez przerwy na Twitterze. Zajrzyjcie sami jak macie czas i ochotę: twitter.com/KasiaBajka

piątek, 24 lutego 2012

Nie poddaję się :)



Jestem (strasznie powoli, i piekielnie zmęczona) znowu tutaj. Dziękuję za wszystkie dobre życzenia, maile i pozdrowienia, bardzo mnie to podtrzymuje na duchu. Rozchorowałam się wcale nie tak nagle, rzeczy pogarszały się od wielu tygodni, ciągły brak męża, stres, katastrofy, źli ludzie, problemy w pracy, wiem, wiem, mam tu o tym nie pisać. Ale tak jest, że osłabionemu tym wszystkim i ciągłą ciężką chorobą człowiekowi samo zdrowe żywienie nie starczy aby się trzymać na nogach. Dlatego bardzo mi pomaga jeśli parę osób tu zagląda, i coś ciekawego tu znajdzie. Dobrze jest mieć wyższe cele w życiu, które nie mają nic wspólnego z codziennymi problemami :)

Ps. Jak napisałam mężowi że czuję się jak piłka z której wyleciało powietrze, to dostałam taką odpowiedź. Jak się nadal ma serce i duszę w sobie, to zawsze jest jakaś przyszłość
Ps2. W następnym wpisie będą znowu ciekawe przepisy :)
[zdjęcie drawieńskiego parku narodowego jest z wikipedii]

wtorek, 24 stycznia 2012

Kasia jest bardzo osłabiona z powodu komplikacji choroby, i przeprasza za brak wpisów. --M.

niedziela, 20 listopada 2011

Ankieta z czekoladowym losowaniem

Ten blog ostatnio coraz bardziej podupada, co nie jest dziwne jeśli się pisze raz na miesiąc i... Właśnie to "i ?" bardzo mnie frapuje. W przeciwieństwie do innych moich blogów (po angielsku), ten blog tutaj naprawdę lubię, i najchętniej tu przebywam. Moim celem pisania po Polsku nie jest niesłychana popularność, albo zarobki, albo nie wiem co, tylko spotkanie naprawdę interesujących ludzi, nauka nowych rzeczy po Polsku, i w ogóle nigdy nie przerywany kontakt z Polską, wszystko jedno dokąd wicher życia mnie zawieje. Niesłychanej popularności miałam dość w blogach angielskich, i nic mi z tego wspaniałego nie przyszło, wręcz przeciwnie :P Odpowiadanie na setki nieciekawych komentarzy, od ludzi których ja i moje prawdziwe życie zupełnie nie interesują, ciągłe dyskusje o absurdalnych tematach, ataki na popularne blogi, i w końcu dosłownie zagrożenie naszego życia i pracy męża. To wszystko doprowadziło do przekonania o takich rzeczach jak "potrzebna jest zawsze ochrona prywatności" albo "uważaj na zbytnią popularność".



Niestety nie należę jednak do osób które lubią opowiadać bez końca o sobie i swoich zainteresowaniach, bez celu i bez słuchaczy :/ Nie bycie zbyt popularnym to jedna rzecz, ale jak nikt nawet słówka nie napisze to mi po prostu smutno i nudno. Co mi pomoże mieć setki komentarzy po angielsku o tematach oddalonych ode mnie, tak samo jak angielski jest oddalony od polskiego, i nie cieszy mojego serca :/ Dlatego dodaję tutaj ankietę, jeśli te 2 lub 3 osoby które jeszcze odwiedzają ten blog wezmą udział bardzo bym się ucieszyła. Aby nie było zupełnie nudno i pracochłonnie dodaję losowanie na 2 słoiczki szlachetnego kremu czekoladowego "Samba" o smaku pralinkowym (krem polecam każdemu czekoholikowi, poza tym jest 100% bio-ekologiczny, przypadkowo wegański i bez glutenu). Wysyłam nagrody tylko do krajów Europejskich. Każdy kto wypełni ankietę, i napisze komentarz lub e-mail z uwagami jak polepszyć blog, weźmie udział w losowaniu :) Ankieta trwa do końca roku, czyli do 01.Stycznia 2012.

Jak ulepszyć ten blog?

[zdjęcie cukierków bokeh jest z flickr creative commons]

UWAGA (08.12.2011, południe): Zamykam losowanie od natychmiast (z prywatnych powodów, przede wszystkim zdrowotnych), wyniki w następnym wpisie! Ankieta (bez losowania) trwa oczywiście nadal do końca roku.

piątek, 13 maja 2011

Blogger znowu funkcjonuje (po 2 dniach)


Nareszcie, ale niestety nikt nie wie kiedy skasowane wpisy powrócą :/ Blogger twierdzi że "wszystkie wpisy po 11.Maja zostały cofnięte z powodów awarii, ale zostaną przywrócone". Tylko nie wiadomo kiedy i czy to się naprawdę uda... Polecam sprawdzanie statusu Bloggera na ich koncie na Twitterze: twitter.com/Blogger, i na tych stronach: status.blogger.com i Blogger Help Forum. Niestety wszystkie są po angielsku :/

Publikuję dodatkowe informacje o najnowszych zmianach po Polsku na mojej stronie na Twitterze: twitter.com/KasiaBajka

Używam Bloggera od początku jego istnienia (dawniej w moich poprzednich angielskich blogach), i coś takiego jeszcze nigdy się nie zdarzyło :(

PS. Najnowszy wpis Bloggera jest fajny (tłumaczę z angielskiego) "my też używamy Bloggera do pisania, dlatego nie mogliśmy pisać o awarii" :o) : buzz.blogger.com/2011/05/blogger-is-back

niedziela, 24 kwietnia 2011

☺Życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych☺

Ja się chowam gdzieś w środku lasu i udaję że mnie nie ma :) Jak wiadomo przyroda leczy zasmucone serce...

W ramach Świąt, akcja "Adopcje Króliczków" i dziś szuka nowych domów dla smutnych uszatych serduszek :) Prawdziwy króliczek o wiele zdrowszy niż czekoladowy, i pomaga żyć i pociesza jak jest smutno :)
[zdjęcie jest z flickr creative commons, autorem jest Steve Wall]

piątek, 11 marca 2011

Ruszam w drogę ♪ w kierunku Francji ♫


Czyli niestety (a może dla niektórych "wspaniale!" i "nareszcie spokój!" :o)) będę zmuszona ten blog co najmniej na pół zamknąć. Mam dość życia "na niby" i bycia zamknięta z dala od mojego męża. Do tej pory on się nigdy nie ośmielił mnie zabrać ze sobą, byłam tak słaba i chora że bym prawdopodobnie skończyła w szpitalu. Ale teraz, zdrowie poprawiło mi się na tyle że mogę się codziennie poruszać, i czasem nawet nic mnie nie boli, i też nie padam tak często. Prawdą jest to że mój "dom" ma kółeczka i jest tam gdzie jest mąż. Nie mam na myśli że sypiam w samochodzie (choć i to mi się parę razy zdarzyło jako nastolatka), tylko że mąż znajduje się w drodze przez co najmniej 75% czasu, w taksówkach, samolotach, pociągach, hotelikach, autobusach, tramwajach i statkach. Powiedziałam mu że mam dość, tyle lat już czekam na zmianę, i to nie tylko dlatego że mi go brak, ale dodatkowo nie mieszkam ani w Polsce ani w kraju blisko rodziny męża, tylko w miejscu do którego mnie los dosłownie kopnął. Dlatego tak bardzo brak prywatnych zdjęć w moim blogu, bo życie w kraju w którym jestem teraz jest dla mnie jak ponure więzienie, z którego chcę wreszcie uciec i wyfrunąć jako wolny ptak.


Nie wiem czy ktokolwiek będzie trzymać za mnie kciuki, ale jeśli ktoś dobrze o mnie myśli to bardzo o to proszę. Boję się jak chole*a. Jestem nadal osłabiona, a mój francuski jest słaby i zardzewiały. Nie wiadomo co, gdzie i kiedy z tego będzie. Jakby moje zdrowie się osłabiło musiałabym znowu ze wszystkiego zrezygnować (co stało się już około 768543675 razy). Jeśli mąż nie dostanie wolnego okienka między swoimi terminami, będę zmuszona jechać sama autokarem, nocować u nie wiadomo kogo, i łapać go w jakimś francuskim mieście w którym jeszcze nigdy nie byłam. Widać że jestem zwariowana, prawda? Ale alternatywy nie widzimy, i w końcu Francja to nie Syberia albo Timbuktu. Mimo tego bardzo się modlę że mu się uda mnie odebrać i nie będę musiała się sama błąkać w obcych miejscach. Francja to piękny kraj, ale to w końcu nie Polska, i nie mam takiej pewności że jakoś sobie zawsze poradzę.

No więc do zobaczenia po drugiej stronie :) Jeśli się uda to będę przynajmniej miała parę ładnych nowych zdjęć z podróży. Tymczasem pozostanie mi chwilowe odwiedzanie blogów w Polsce i za granicą :)
[zdjęcia są z wikimedii: 1, 2]

piątek, 25 lutego 2011

Zen i filozofia blogowania, albo co..


Bardzo lubię gotować, pisać po Polsku, mieć prawdziwe rozmowy z ciekawymi ludźmi, edytować, tworzyć, być kreatywna, mieć własne miejsce wirtualne wszystko jedno gdzie życie przenosi. Lubię blogowanie po Polsku, coraz bardziej lubię, ale... zaczęło się wszystko: A. z powodu męża, B. z powodu męża, C. z powodu męża, D. itd...

Każdy blog ma pomysł który go rozpoczął, czasem to banalne stwierdzenie "wszyscy mają to ja też spróbuję". Czasem wielki plan na podbój pół wszechświata. Czasem zwariowana zabawa. Czasem pomysł na biznes. W moim przypadku początek wszystkiego to popularność i sława mojego męża :/ Ale nie taka popularność jak myślicie, ani nie zarabia wiele, ani nie jest gwiazdorem, jest jedynie popularny w swojej branży, i znany ekspertom tematów którymi się zajmuje. Ale to jest wystarczające na ciągłe dawanie wywiadów w radiu i telewizji kraju z którego pochodzi (daleko od Polski), lataniu po Europie w tą i z powrotem, i przede wszystkim ciągłego bycia otoczonym chmurą zachwyconych fanów. Z których to fanów wiele jest rodzaju żeńskiego, mniej lub bardziej młodszych, mądrzejszych, popularniejszych i piękniejszych ode mnie :/ Ja jestem tyko człowiekiem i normalną kobietą...


Dlatego też na mój blog tak chucham i tak się nim zajmuję. Ale jest to trochę męczące :/ Może to właśnie dziś jest następny krok dla mnie, aby zauważyć coś co niszczy radość w moim życiu. Od kiedy piszę ten blog po Polsku, coraz bardziej i bardziej mi się to podoba, i coraz bardziej mam dość wymuszonych, niewidzialnych "regulaminów". Marzę o spokojnym życiu z moim mężem. Marzę o zdrowiu, ciepłym domu, dzieciach, prawdziwej przyjaźni, prawdziwym byciu człowiekiem. Ten blog mnie zmienia i ratuje...

Nie mam planów, ale może je znajdę jak będę tu dalej pisać. I być sobą, przede wszystkim. Co mi pomoże udawanie kogoś kim nie jestem? Bycie sobą nie jest popularne, i nigdy nie "dogonię" młodziutkich prezenterek TV które spotyka mąż. Tyle tylko, w życiu wszyscy jesteśmy wolni. I jeśli mnie ktoś by nie cenił za to czym jestem było by to absurdalne, prawda? W tym roku dziesięciolecie naszego małżeństwa. Inni pewnie po 10-u latach mają własny dom, siedmioro dzieci i przysłowiowego mercedesa w garażu. A my? Chaos i zwariowane pomysły. Bardzo kocham męża i bardzo podziwiam jego sukcesy w pracy. Ale nie chcę być "żoną kogoś", chcę być sobą i tylko sobą.
[obrazy, Jan Vermeer, Claude Monet, są z wikimedii: 1, 2]
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...