Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Claude Monet. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Claude Monet. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 marca 2011

Na temat zdrowej żywności...


Ponieważ Bea w Kuchni właśnie napisała doskonały (i bardzo prosty do zrozumienia) artykuł na temat zdrowego żywienia, chciałam tu dodać parę słów o tym z mojego punktu widzenia. Raczej szybko w paru punktach:
  • Nikogo i tak nie da się zmusić do jedzenia czegoś czego nie chce, wszystko jedno czy to by było zdrowe. Więc zostawcie innych w spokoju, na tym polega wolność i demokracja :)
  • Najzdrowsza żywność to ta którą najbardziej sami lubicie - i po której się najlepiej czujecie. I to nie przez 5 sekund, albo nawet i 5 godzin. Jeśli coś jecie i wam naprawdę zawsze, zawsze, zawsze szkodzi, to trza się zacząć nad tym zastanawiać :)
  • Czasem też słyszycie "dawniej to jadłem/jadłam codziennie i mi nie szkodziło, to czemu przestać?". Dawniej = najprawdopodobniej w młodym wieku poniżej 25-u lat. Ciało człowieka przestaje rozwijać się właśnie w wieku lat 25-u, i od tego czasu zaczyna się starzeć, dosłownie. W pradawnych czasach ludzie umierali około wieku lat 30-tu! Czyli jeśli dawniej coś mogliście jeść nie znaczy to że to było zdrowe albo dobre, tylko że byliście tak młodzi i silni, że ciało sobie z tym dało radę przez jakiś czas.. Po trzydziestce zaczyna się życie bez różowych okularków :o)
  • Jeśli po czymś się czujecie jakbyście zjedli wór kamieni, lub wasza skóra się "pali" jak piekielne ognisko, to nie jest to dla was zdrowe. Wszystko jedno czy 999 innych ludzi się po tym czuje świetnie.
  • W pradawnych czasach ludzie też umierali na zawały serca. Są mumie Eskimosów sprzed setek lat, którzy zmarli na raka. Są dokumenty z Chin sprzed tysiąca lat, mówiące o cukrzycy. Nadmiar mięsa, tłuszczu, bieluśkich mąk, ryżu i cukru od dawnych czasów powoduje choroby, to nie jest nowość...


  • Im bliżej tym lepiej, co pochodzi z waszej okolicy jest najmniej zniszczone i ma najwięcej witamin. Najidealniej z własnego ogródka, z balkonu albo doniczek na parapecie kuchennym (ja zwykle hoduję różne zioła, kiełki i rzeżuchę)
  • Cokolwiek wam nakazują albo zabraniają, zawsze podchodźcie do tego z humorem. W razie czego lepiej nic nie zjeść niż coś co się nienawidzi. Lub zjeść coś co się lubi w mniejszej ilości niż coś co jest zdrowe, lecz okropne, w wielkiej ilości (bo od takiego wymuszonego jedzenia dostaje się np. alergie lub depresje)
  • W razie czego, trochę odpoczynku, ciszy, niejedzenia nic i popijania herbatką ziołową albo owocową (bez cukru, e-numerków ani sztucznych aromatów) pomoże lub ułagodzi prawie każdy problem. Odpocznij i popijaj herbatką, to porada znana od dawna
  • Przyroda też leczy. I słoneczko i wiatr i kochani ludzie :)

Najważniejsze jest to, że zdrowe żywienie nie jest łatwe. Ani dla biednych (którzy nie mają wystarczająco tego co trzeba), ani dla bogatych (którzy mają zwariowany nadmiar nie wiadomo czego). Nie załamujcie się gdy coś się "nie uda", jest wręcz niemożliwe aby się na 100% udało. Chyba że jesteście mistrzami Jogi i jedzenia według tysiąca zasad... Ale mimo tego, warto jest celować w dobrym kierunku i nie rezygnować, bo ci co rezygnują kończą jak ja, albo gorzej. Dawniej mnie "zdrowe żywienie" nie obchodziło - dziś jestem tak ciężko chora że się prawdopodobnie nigdy całkiem nie wyleczę.
[obraz Claudea Moneta jest z wikimedii, zdjęcie z flickr creative commons, autorem jest Ali Karimian]

piątek, 25 lutego 2011

Zen i filozofia blogowania, albo co..


Bardzo lubię gotować, pisać po Polsku, mieć prawdziwe rozmowy z ciekawymi ludźmi, edytować, tworzyć, być kreatywna, mieć własne miejsce wirtualne wszystko jedno gdzie życie przenosi. Lubię blogowanie po Polsku, coraz bardziej lubię, ale... zaczęło się wszystko: A. z powodu męża, B. z powodu męża, C. z powodu męża, D. itd...

Każdy blog ma pomysł który go rozpoczął, czasem to banalne stwierdzenie "wszyscy mają to ja też spróbuję". Czasem wielki plan na podbój pół wszechświata. Czasem zwariowana zabawa. Czasem pomysł na biznes. W moim przypadku początek wszystkiego to popularność i sława mojego męża :/ Ale nie taka popularność jak myślicie, ani nie zarabia wiele, ani nie jest gwiazdorem, jest jedynie popularny w swojej branży, i znany ekspertom tematów którymi się zajmuje. Ale to jest wystarczające na ciągłe dawanie wywiadów w radiu i telewizji kraju z którego pochodzi (daleko od Polski), lataniu po Europie w tą i z powrotem, i przede wszystkim ciągłego bycia otoczonym chmurą zachwyconych fanów. Z których to fanów wiele jest rodzaju żeńskiego, mniej lub bardziej młodszych, mądrzejszych, popularniejszych i piękniejszych ode mnie :/ Ja jestem tyko człowiekiem i normalną kobietą...


Dlatego też na mój blog tak chucham i tak się nim zajmuję. Ale jest to trochę męczące :/ Może to właśnie dziś jest następny krok dla mnie, aby zauważyć coś co niszczy radość w moim życiu. Od kiedy piszę ten blog po Polsku, coraz bardziej i bardziej mi się to podoba, i coraz bardziej mam dość wymuszonych, niewidzialnych "regulaminów". Marzę o spokojnym życiu z moim mężem. Marzę o zdrowiu, ciepłym domu, dzieciach, prawdziwej przyjaźni, prawdziwym byciu człowiekiem. Ten blog mnie zmienia i ratuje...

Nie mam planów, ale może je znajdę jak będę tu dalej pisać. I być sobą, przede wszystkim. Co mi pomoże udawanie kogoś kim nie jestem? Bycie sobą nie jest popularne, i nigdy nie "dogonię" młodziutkich prezenterek TV które spotyka mąż. Tyle tylko, w życiu wszyscy jesteśmy wolni. I jeśli mnie ktoś by nie cenił za to czym jestem było by to absurdalne, prawda? W tym roku dziesięciolecie naszego małżeństwa. Inni pewnie po 10-u latach mają własny dom, siedmioro dzieci i przysłowiowego mercedesa w garażu. A my? Chaos i zwariowane pomysły. Bardzo kocham męża i bardzo podziwiam jego sukcesy w pracy. Ale nie chcę być "żoną kogoś", chcę być sobą i tylko sobą.
[obrazy, Jan Vermeer, Claude Monet, są z wikimedii: 1, 2]
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...