Bardzo lubię herbatki Japońskiej firmy Oishi (co dosłownie znaczy "ale pyszne!"). Polecam wypróbować jeśli przypadkiem znajdziecie w sklepie Azjatyckim w waszych okolicach :) Niestety mają wyraźną wadę, pochodzą z jednego z najdroższych krajów świata, i cena importowa jest odpowiednio wysoka :/ Dlatego też przestudiowałam dokładnie skład, i przerobiłam to na domową wersję, i dostępne w Polsce składniki :)
Herbata Oishi oryginalna
Składniki:
- 1 litr wody
- zielona herbata Jaśminowa
- 3 płaskie łyżki stołowe syropu z agawy (albo więcej do smaku)
- odrobinę soku z cytryny (bez pestek ani miąższu)
Herbata Oishi Black Tea
Składniki (na 1 litr):
- 2,5 szklanki naparzonej czarnej herbaty (np. Darjeeling)
- 1,5 szklanki naparzonej zielonej herbaty
- 2 płaskie łyżki stołowe brązowego cukru
- 1 płaska łyżka stołowa syropu z agawy (albo więcej do smaku)
- odrobinę soku z cytryny (bez pestek ani miąższu)
W obu wypadkach parzymy herbatę (może być w torebeczkach, albo bardziej wykwintne wersje). W wersji "black tea" naparzoną czarną herbatę mieszamy z gotową zieloną. Słodzimy, i dodajemy odrobinę soku cytrynowego. Prawdopodobnie wolicie więcej cytryny w środku. Japończycy za to nie przepadają za kwaśnymi smakami, zapewne dlatego obie herbaty zawierają jedynie tylko cytrynową nutę, i nie są naprawdę kwaśne.
Dodaję ten mini przepis (jak zwykle w ostatniej chwili) do akcji "Czas na Piknik" z blogu "W Kuchni Usagi", która właśnie dziś się kończy. Pomyślałam że pasuje, bo "usagi" to po Japońsku znaczy królik, a ja bardzo króliki lubię :o)
[zdjęcie jest mojego autorstwa]