sobota, 6 listopada 2010

Kuchenny paradoks

Jest pewien problem, który mnie od bardzo dawna bulwersuje i muszę przyznać bardzo martwi. Zaczyna się od tego że ja jajek po prostu i zwyczajnie jeść nie mogę. Ani mleka jakiegokolwiek zwierzątka (zastąpić mleko nie jest kłopot, ale sery...) Nawet gdybym chciała, to mi po prostu choroba to zabrania.

Ale nie jestem człowiekiem tablic i ogłoszeń, nakazów i rozkazów. Dlatego też przyklejam sobie gdzieś na blogu (i w codziennym życiu) malutką tabliczkę "prawie wegetarianka", aby nikt mnie nie pchał ni w tą ni z powrotem, i nie "pilnował" jak gromada groźnych Paszczaków co ja jem, kiedy, dlaczego i po co. Aż mnie dreszcz bierze gdy spotykam ludzi którzy w ten sposób żyją, i dodatkowo jeszcze wymagają to od innych, wszystko jedno czy chodzi o "wspaniałe mięsiwa", "zdrowe mleczko" czy "etyczny weganizm"...

Ale jak się zabrać do dosłownych pytań kuchennych, prawdziwych i na poziomie co najmniej pół-profesjonalnym? Ja nie jestem Oprah Winfrey, jeśli czegoś nie zrozumiem albo nie dam rady to zawołać o pomoc wegańskiego kucharza-gwiazdora nie mogę. Na szczęście paru takich wegańskich kuchennych gwiazdorów pisze blogi i publikuje książki kucharskie na profesjonalnym poziomie. Niestety książki mają zwykle jeden problem - ale za to jaki: są zbyt oddalone od prawdziwego codziennego życia.

Przepisy są oczywiście fantastyczne i nie zawiodą, ale...

A z drugiej strony mamy te góry wegańskich książek kucharskich. Większość jest pisana przez 100%-owych samouków, i z przerażeniem stwierdziłam że co najmniej 30% z nich nie umie odróżnić dobrego gotowania od "wystarczy że ładnie wygląda i jest tabliczka 'wegan' przyklejona". Tylko dla tego że coś ładnie wygląda na zdjęciu nie znaczy że to nawet jest jadalne! Wiecie jak się robi profesjonalne fotografie żywności? Przy pomocy klejów, chemicznych farb i substancji tworzących sztuczne dymki udające "świeżo upieczone", gipsowych modeli, pasty do zębów itd itp. W kuchni jest jak w życiu: tak naprawdę chodzi o walory składników i ich kombinację, a wygląd to tylko lukier na ciastku...

Czyli innym słowem mamy kuchenny paradoks: są wegańskie książki kucharskie najwyższej jakości, ale z przepisami jak z Alfa Centauri - i góry książeczek typu "wegan akcja agresywna" na które często nie warto wydawać pieniędzy. Polowanie na te "zbalansowane" i "w sam raz" okazuje się tak łatwe jak szukanie przysłowiowej szpilki w sianie. A jeśli chce się gotować potrawy wysokiej jakości? Ale codziennie i dla zwyczajnych ludzi? Ja ani nie należę do grupy z czterdziestoma tatuażami na centymetr kwadratowy ciała, która często nie martwi się co je (co nie jest złe od czasu do czasu, ale ja tak na co dzień nie chcę i nie mogę), ani do grupy takich którzy "zawsze jedzą coś co nikt inny jeszcze nie jadł". Ja chcę jeść i gotować jedzenie dobre i wysokiej jakości, codziennie, ale i swojskie i to co znam i lubię, a nie bez przerwy jakieś super-egzotyczne dania o których nikt nigdy nie słyszał.

Wiec często paradoks kończy się albo w bardzo zły sposób (czyli ja się łamię i dodaję jajko albo ser gdzieś, i po tym natychmiast jestem ciężko chora). Albo mam następny dzień z cyklu "dziś mi nic nie smakuje"... Ja ani nie jestem ufoludek, ani hiper-gourmet, ani wegan-aktywistka. Ja po prostu chcę jeść i gotować dobrze i swojsko i zdrowo, tak aby i nie-wegetariański mąż nie narzekał. Jak na razie moje dawniejsze odprężone gotowanie zmieniło się od czasu zmiany diety na 100% roślinną w laboratorium na poziomie uniwersyteckim. Dopiero od czasu odkrycia jak wiele jest nowego w blogach w Polsce, i jak wiele blogów kulinarnych na wyższym poziomie zajmuje się daniami wege najróżniejszych rodzajów, zaczęłam się trochę ośmielać, i gotuję częściej i bardziej mnie to znowu cieszy.

[zdjęcia z wikimedii i z amazon.com]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę :) Bardzo lubię czytać komentarze, choć wiem że niewiele jest do dyskutowania, bo nadal za rzadko piszę.
Z powodu nadmiaru reklam jestem zmuszona moderować wszystkie komentarze, czyli pojawiają się dopiero po zatwierdzeniu.

I am happy about each real comment, but not about scammers. Please mind that 99% of all spam comments are removed by Blogger automatically, rest gets deleted by the admin of this blog.

------------------
Polski alfabet dla angielskich klawiatur :)
ą ć ę ł ń ó ś ź ż Ą Ć Ę Ł Ń Ó Ś Ź Ż

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...