Lubię się bawić z dokładnymi i na pół naukowo brzmiącymi przepisami. Ale nie zbyt naukowo, chodzi mi o przepisy które mają sens, i które w końcu dają sukces nawet osobie która nie studiowała w szkole kulinarnej. Na razie to jestem tylko ciekawska i ambitna amatorka i taaak daleko mi jeszcze do tego co chcę umieć :o) Mam nadzieję że blog mi pomoże iść do przodu, krok po kroku. Sztuka kulinarna to wszechświat bez końca...
Składniki:
- 300g dobrej szlachetnej czekolady 55% (może być i ciemniejsza, ale ja nie lubię zbyt gorzkich)
- 150ml mleka kokosowego (dobrego, bez żadnych e-numerków)
- 3-4 małe łyżeczki kawy rozpuszczalnej/instant
- 4 łyżki stołowe likieru kawowego Kahlua
- 500g ciemnej (bez-mlecznej) kuwertury czekoladowej
♥ ☺ ♪ ~~ przepis wegański, bezglutenowy i bezsojowy ~~ ♪ ☺ ♥
Mieszamy i roztrzepujemy troszeczkę przy pomocy trzepaczki kuchennej. Wlewamy masę do worka do wyciskania kremu (takiego worka nie trzeba kupować, wystarczy wziąć stabilną torebkę plastikową, np. takie torebki do zamrażania warzyw, i wyciąć jeden róg w formie małego kółeczka). Wyciskamy kuleczki na blachę z rozłożonym papierem do pieczenia, troszeczkę mniejsze od wielkości tego co chcecie mieć na końcu, bo dojdzie jeszcze warstwa kuwertury. Ostudzić parę minut, w razie czego poprawić kształt na bardziej kulisty, i odstawić do lodówki na około godzinę (najlepiej do osiągnięcia temperatury około 20-27°C)
2. Kuwertura: Kuwerturę posiekać i roztopić "na parze" (nazywa się to mylnie kąpielą wodną, ale tu nic się nie kąpie, ani czekolada ani nawet garnek)- czyli duży garnek z gotującą się wodą, na to zawieszamy mniejszy garnek, w mniejszym garnku topi się powoli kuwertura (najlepiej w temperaturze 45°C). Należy dbać o to aby gotująca się woda nie dotykała spodu garnka (bo wtedy czekolada lubi się przypalić), i aby ani kropelka wody nie dostała się do czekolady (zobaczycie co się stanie.. lepiej nie niszczyć sobie pracy). Jeśli kuwertura osiągnęła 45°C, odstawiamy do ostygnięcia do 27°C (najszybciej to w lodówce, ale uwaga aby nie za bardzo ostygła). Wstawiamy z powrotem "na parę", i podgrzewamy dokładnie i niegwałtownie mieszając aż osiągnie 31°C (temperatura nie może przekroczyć 35°C, bo procedurę trza będzie od początku zaczynać :p). Wtedy szybko, jedną po drugiej, przy pomocy widelca z cienkimi zębami, zanurzamy kulki kawowe i gotowe odkładamy na blachę wyłożoną folią aluminiową (albo też na stalową siatkę do studzenia ciastek i czekoladek, jeśli ową mamy).
3. Pralinki: Troszeczkę ostudzić (na tyle aby nadal były jeszcze lepkie) i dekorować według gustu. Ja turlam w kakao zmieszanym z cukrem waniliowym. Można też, jeśli mamy siatkę stalową, na owej siatce lekko poturlać, co powoduje bardzo ciekawy truflowy efekt (takie fale i górki na powierzchni) :) Inne ciekawe możliwości: drobno posiekane i prażone orzechy laskowe, mąka orzechowa lub migdałowa z cukrem waniliowym, albo też wiórki czekoladowe czy kokosowe (mi wersja z wiórkami kokosowymi nie smakuje..)
Pralinki są chętnie widzianym prezentem, radzę transportować w zimie albo w chłodne dni. Jak chcemy sami jeść to trzymają się w lodówce około 2 tygodnie, w miejscu niezbyt mroźnym, w zamkniętym naczyniu, bo czekolada bardzo jest wrażliwa na ostre aromaty. Życzę smacznego :)
Dodaję ten przepis do akcji "Czekoladowy Weekend", która zwykle jest w jednym z moich ulubionych (prawie-wege) blogów, czyli "Bea w Kuchni". W tym roku akcja jest pod opieką Atiny z blogu "Tak sobie Pichcę". Zdjęcia są wybrane podobne do wyglądu pralinek, i do rodzaju zdjęć jakie sama bym chętnie robiła, gdyby zdrowie, czas i potrzebne rekwizyty na to pozwoliły...
PS. (1) Kahlua to likier kawowy z wanilią, można też użyć likieru kawowo-czekoladowego Kahlua Mocha :) Lub innego kawowego. lub mieszanki kawowego i czekoladowego dowolnej marki. (2) Więcej o temperingu czekolady (czyli całe to podgrzewanie, ochładzanie i znowu podgrzewanie, i tego skutki i powody itp) można przeczytać w blogu "Palce lizać"
Vegan coffee cream pralines with Kahlua liqueur - English version of the recipe upon request. Just leave a comment or drop me a message on Twitter :)
[zdjęcia są autorstwa ulterior epicure i pixeltree, z flickr creative commons - 1, 2, obrazek autorstwa Bei w Kuchni, z akcji czekoladowy weekend]
Dla mnie miłośniczki kawy takie pralinki to jest to :) Dziękuję za przyłączenie się do Czekoweekendu:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyglądają i na pewno są pyszne!
OdpowiedzUsuń@Atina: Tym razem udało mi się jeszcze zdążyć w akcję :D Tyle pięknych akcji już przegapiłam z powodu choroby, nadal jest to nijaki przepis, bo bez moich własnych zdjęć. Daleko mi jeszcze do dobrego blogu, ale cieszę się że przynajmniej zdążyłam w czas.
OdpowiedzUsuń@Gania76: Dziękuję :D Pyszne rzeczywiście, ale jak widać nieco pracochłonne. Zwłaszcza ten likier Kahlua jako dodatek aromatyczny bardzo polecam. Ale mimo dużo paprania się, dla zbzikowanych od kuchni jak ja to raczej zabawa..
Swietne! Kocham polaczenie kawy i czekolady! Milo, ze udao Ci sie jednak dolaczyc :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Udało się tylko przez moją zwykłą "sztuczkę", czyli użycie zdjęć z Creative Commons, z wolną licencją. Gdybym nie znalazła obrazka tak podobnych pralinek to bym miała problem :o)
OdpowiedzUsuńWesoła dla mnie zabawa, ale powinnam chyba się starać o bardziej praktyczne przepisy. Chciałam najpierw ciasto, ale te pralinki o wiele ciekawsze do opisania, i nie mogłam się oprzeć. Mam nadzieję że będę mogła dodać własne zdjęcia i lepszy opis innym razem, może coś w rodzaju "krok po kroku" z przykładami..
Ciągle coś nowego . To od Ciebie Kasiu dowiedziałam się o Czekoladowym Weekendzie, dzięki:)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zorganizowana ta akcja, prawda? I obrazek też bardzo estetycznie zrobiony, czasem widziałam piękne akcje a jednak nie chciałam wziąć udziału bo banerek był nijaki i źle zrobiony :/
OdpowiedzUsuńZobaczymy ile tym razem będzie przepisów w podsumowaniu :) Jak było podsumowanie Festiwalu Dyni to ponad setka się zebrała (strona jest tutaj), a tu jest podsumowanie Czekoladowego Weekendu 2010, też masa, i na szczęście Bea zaczęła sortować alfabetycznie. Polecam bardzo, jak wiadomo 99% czekoladowych przepisów jest wege (oprócz tych co zawierają boczek, co ostatnio jest modne wśród osób zwykle poniżej 25 lat, nie wiedzących co ich zdrowie będzie oczekiwać później...)