sobota, 11 czerwca 2011
Pięć ziarenek grochu {H.Ch.Andersen}
Pięć ziarn grochu leżało w jednym strąku. Wszystkie były zielone, więc zdawało im się, że cały świat powinien być zielony. To bardzo naturalne.
Strączek rósł, ziarna także; mieściły się w nim, jak mogły, ustawiwszy się w jednym szeregu.
Słońce świeciło i ogrzewało strączek, deszcz go obmywał. Stawał się też coraz większy i błyszczący, jasny w dzień, ciemny w nocy, jak wypada. Ziarna też stawały się z każdym dniem większe, poważniejsze i coraz bardziej zamyślone, bo nie miały nic innego do roboty.
— Czyż tu wiecznie siedzieć będziemy? — zapytało jedno nakoniec. — Stwardniejemy od takiego ciągłego siedzenia. Tak dłużej być nie może!
Upływały jednak tygodnie, a nic się nie zmieniło, tylko ziarnka pożółkły i strączek był żółty. — Cały świat będzie żółty — rzekło jedno i było to bardzo trafne spostrzeżenie.
Nagle uczuły jakieś gwałtowne wstrząśnienie: oderwano strączek od łodyżki, przez chwilę ręka ludzka ściskała go w zamkniętej dłoni, potem w towarzystwie wielu innych strączków znalazł się w ciemnej kieszeni.
— Zaraz nam otworzą — powiedziały ziarnka, — i zgadły.
— Teraz zobaczymy, które z nas najdalej poleci w świat — odezwało się ziarnko najmniejsze. — Teraz się to okaże!
— Co się stać ma, to się stanie — rzekło drugie. — Bóg nad nami.
Trr! — strączek się otworzył i wszystkie pięć ziarnek ujrzały światło dzienne.
Leżały w ręku chłopca, który im się przypatrywał, a następnie oznajmił, że będą doskonałe do jego pukawki.
To mówiąc, wsypał je wszystkie od razu i wystrzelił.
— Lecę w świat! Doścignij mię, jeżeli możesz! — zawołało jedno ziarnko.
— Ja do słońca dolecę! To jest także strączek i właśnie taki, jakiego pragnąłem dla siebie.
— My spać pójdziemy — szepnęły dwa inne i potoczyły się na ziemię.
— Ja niewiele potrzebuję — rzekło piąte i wzleciawszy w powietrze, upadło w szparę deski pod oknem poddasza, gdzie było trochę ziemi i mchu zielonego, który otulił gościa.
Więc leżało znowu w niewoli.
— Złe przemija — szepnęło.
W izdebce pod dachem mieszkała uboga kobieta, która zarabiała jako najemnica, więc wychodziła codzieńnie od rana, paliła ludziom w piecach, myła i sprzątała, gdyż była pracowitą i silną. W pokoiku zostawała jednak jej córeczka, dziecko wątłe i słabowite, a od roku tak słabe, że prawie nie podnosiło się z łóżka.
— Pójdzie za siostrą — smutnie powtarzała matka, która niedawno jeszcze miała dwoje dzieci, lecz Bóg jedno jej zabrał, może dlatego, aby ulżyć jej w ciężkiej pracy.
Chora dziewczynka sama w ubogiej izdebce przez cały dzień leżała, gdyż nie miała siły się podnieść. A matka musiała pracować.
Wiosenny ranek zaświtał na świecie wesoły i słoneczny, złociste promienie zajrzały na poddasze przez maleńkie szybki, jakby chciały zobaczyć, czy ludzie śpią jeszcze. Biedna kobieta właśnie wychodziła z domu.
— Mamo — rzekła dziewczynka — patrzno, co to do nas zagląda w okno takie jasne i zielone? Tam, przez najniższą szybę! O, wiatr niem porusza!
Były to małe, zielone listeczki, które wyrosły z ziarnka grochu, ukrytego pod mchem w szparze deski.
— Skąd ono się tu wzięło? — mówiła kobieta. — Będziesz miała teraz za oknem ogródek, który cię rozweseli nieraz i zabawi.
I przysunęła łóżko dziecka do okienka, aby lepiej widziało młodą, zieloną roślinkę, ciekawie zaglądającą przez szybę.
Potem wyszła na dzień cały.
Wieczorem dziewczynka wesoło ją witała.
— Wiesz, mamo — rzekła — pewno wyzdrowieję wkrótce. Słońce tak ślicznie dzisiaj tu świeciło, tak nas ogrzewało troskliwie. Groszek mi w oczach wypuszcza listeczki, rozwija się i rośnie i ja tak samo czuję w sobie nowe siły i chyba niedługo już wstanę.
— Dałby Bóg — rzekła matka, ale temu nie wierzyła. Wetknęła jednak patyczek za deskę, aby młoda roślinka, która tak wesołe nasuwała myśli jej choremu dziecku, miała się o co oprzeć. Potem przywiązała cienkie sznureczki do ramy okienka, by miała po czem piąć swoją łodyżkę ta dobra pocieszycielka samotnicy.
Groszek rósł szybko, dziewczynka codziennie opowiadała matce o jego piękności, o nowych listkach.
— Doprawdy, zakwitnie! — zawołała pewnego ranka ucieszona kobieta, która już sama zaczynała wierzyć, że jej dziecko odzyska zdrowie.
Widziała, że od chwili, gdy groszek zajrzał przez małe okienko, chora ożywiła się ogromnie, a od kilku dni sama siadała na łóżku, ażeby lepiej widzieć maleńki ogródek z jednego ziarnka grochu!
W kilka dni później była niedziela, — pogoda. Dziewczynka wstała z łóżka i usiadła przy otwartem oknie na krzesełku, w ciepłych promieniach słońca, a jasne jej oczy z radością i pieszczotą patrzały na białe, śliczne kwiatki grochu.
Nakoniec wstała z krzesła, oparła się o ramę okna i całowała kwiaty i listeczki ukochanej rośliny. Była wtedy bardzo szczęśliwą.
— Bóg ją tu dla nas posiał — rzekła matka. — Chciał nam dać poznać, że o nas pamięta. I uśmiechnęła się także do kwiatka.
A co się siało z innymi groszkami?
Jeden upadł na dach i gołąb go połknął; jeden upadł na ścieżkę i został zdeptany, potem kury go zjadły; jeden potoczył się w krzaki, ciepło mu tam było pod suchymi liśćmi i wilgotno, więc namokł i wypuścił kiełek, żeby rosnąć, — tymczasem śnieg spadł i zmarniał biedaczek od chłodu. Ostatni wpadł do wody, napił się jej bardzo wiele i był niezmiernie dumny ze swojej wielkości, aż w końcu pękł.
Żadne ziarnko się nie zmarnowało, gdyż nic się nie marnuje na tym świecie, każde przyniosło komuś choć mały pożytek, lecz groszek na poddaszu był zwiastunem szczęścia.
[zdjęcie autorstwa Rachel Carter jest z flickr creative commons, tekst bajki z wikiźródła]
Etykiety:
Andersen,
bajka,
Pięć ziarenek grochu
piątek, 10 czerwca 2011
Lody które robią się same :o)
W upały w ogóle nie mam apetytu na nic, z wyjątkiem lodów, mocno chłodzonych napojów i mrożonych owoców (mrożone dojrzałe banany smakują rewelacyjnie, jak lody waniliowe z posmakiem bananowym, mrożenie zupełnie zmienia konsystencję i smak) Te lody jogurtowe są tak łatwe, że i przedszkolak je sam może zrobić. Czyli "Kuchnia pełna cudów" :) Do tego pasuje muzyka, u mnie Bob Marley "Three little birds" :o)
Składniki:
- ulubiony sojowy jogurt owocowy w małych porcjach*
- tanie plastikowe łyżeczki
- lodówka albo zamrażarka
* wychodzi prawdopodobnie z każdym jogurtem, nie tylko sojowym :) Należy wybrać jogurty wystarczająco słodkie, i z wystarczającą zawartością tłuszczu (czyli nie dietetyczne albo niskokaloryczne)
[zdjęcie jest mojego autorstwa]
czwartek, 9 czerwca 2011
Uwaga: Serwis Durszlak.pl został zamknięty!
06.08.2011: Durszlak.pl znowu działa jak trza :) Poniżej wpis archiwalny (czyli bez paniki, nowej awarii nie było jak na razie)...
-------------------------
Durszlak.pl od wczoraj jest zlikwidowany. Na stronie znajdziecie jedynie powyższe ogłoszenie. Wszystkie wpisy, przepisy, akcje, kontakty itp zostały skasowane. Ponieważ widziałam wiele portali internetowych znikających z dnia na dzień, i straciłam dawniej w ten sposób 5 blogów i 2 konta e-mail, razem ze wszystkimi zawartymi tam danymi i listami, więc tylko ciężko westchnęłam. Z drugiej strony nie powinno się narzekać, bo to wszystko jest w końcu za darmo. Ale niby nawet serwisy płatne bankrutują i znikają. Na szczęście są alternatywy w Polsce jak np. Mikser Kulinarny (również umożliwia akcje kuchenne o ile się nie mylę) albo Wykrywacz Smaku.
Niestety szczerze przyznaję że takie plajty są powodem dlaczego używam Bloggera, bo należy do jednej z największych firm świata, czyli Google. I dlatego tak szybko chyba nie zniknie, ale kto wie... Internet to w końcu tylko fale elektroniczne, a "prawa" jak na Dzikim Zachodzie :/
------------------------------------
PS. Dostałam informację w komentarzu że domena Durszlak.pl została przekazana do kogoś innego, i że (kiedyś, w nieokreślonym czasie) Durszlak będzie odbudowany. Zaczynają od zera więc nie jestem zbyt optymistyczna, ale zobaczymy. Link do prowizorycznej strony informacyjnej na Facebooku: facebook.com/Durszlakpl
------------------------------------
PS2. Ponieważ tak wiele osób nadal odwiedza ten wpis chciałam dodać, że mimo iż podstawowy Durszlak.pl został odbudowany tylko w 2 tygodnie, to od tego czasu do dziś (25.07.2011) niewiele się tam zmieniło, i akcji w Durszlaku nadal nie ma :/ Nowa ekipa Durszlaka jest co prawda szalenie towarzysko rozkręcona na Facebooku, ale o prawdziwe potrzeby blogowiczów nie dbają... Jeden i pół miesięcy i nic, ani akcji, ani dodatków na blog, ani żadnego rozbudowania i powrotu serwisu? Mówiąc szczerze takie jakoś pogardliwe (?) i nieprzyjemne podejście do spraw wcale mi się nie podoba :/ Jak na razie to do oglądania dobrych blogów najlepszy jest Wykrywacz Smaku, a do wszystkiego innego radzę używania Miksera, jak tam zajrzycie to znajdziecie wszystkie znajome akcje :)
------------------------------------
PS3. (06.08.2011) Od paru dni i Durszlak dodaje akcje :) Nareszcie...
Etykiety:
akcje kuchenne,
Durszlak.pl,
informacyjnie,
kuchnia,
życie
środa, 1 czerwca 2011
Dedykuję to dla pana Rochestera
Według mnie to najlepsza filmowa wersja powieści Jane Eyre autorstwa Charlotte Brontë. Film z roku 1996, w rolach głównych Charlotte Gainsbourg i William Hurt. Ostatnio jest wiele filmowych wersji klasyków literatury, i niestety większość to gigantomania zupełnie bez treści. Tylko dlatego że filmy są nagrywane w jakości HDTV, nie znaczy że aktorzy się polepszą.
Sama książka "Dziwne losy Jane Eyre" jest w domenie publicznej (czyli prawa autorskie wygasły na całym świecie po 100 latach), wolno i można ją zupełnie legalnie, i darmowo, przekazywać, czytać w internecie, i poza internetem. Jeśli chcecie przeczytać, darmową wersję Polską można pobrać np.tutaj, a darmową wersję angielską, w pół tuzina rodzajów, w projekcie Gutenberg.
(trejler filmu jest po angielsku, i to w dość zakurzonej brytyjskiej wersji, więc może być trudny do zrozumienia)
Etykiety:
Charlotte Brontë,
film,
Jane Eyre,
literatura
Subskrybuj:
Posty (Atom)